Nie wiadomo nawet za co konkretnie Kastuś Żukouski został zatrzymany. Milicjanci z homelskiej drogówki zażądali od niego „dokumentów na kamerę”.
Podczas dyskusji dziennikarza z funkcjonariuszami na miejsce incydentu podjechał drugi samochód inspekcji drogowej. Wyskoczyli z niego milicjanci, którzy obezwładnili Żukouskiego, przykuli go kajdankami do drzewa, a po jakimś czasie wepchnęli do samochodu. Dziennikarz krzyczał z bólu – relacjonował przebieg zajścia towarzyszący mu kolega.
– Zatrzymali jego samochód. Podpułkownik milicji, który się nie przedstawił wymyślił historię, że Kastuś niejednokrotnie już naruszał przepisy ruchu drogowego. Ale w rzeczywistości nie dostał on żadnego wezwania – opowiadał Andrej Tołczyn. – [Milicjant] powiedział, żeby jechać na komendę drogówki w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Kastuś powiedział, że nigdzie nie pojedzie, a ja nagrywałem. Wyrwali mi kamerę i nie dawali nagrywać. Chyba ją uszkodzili.
Kastuś Żukouski i Andrej Tołczyn zamierzali relacjonować dzisiejszy proces blogera Maksima Filipowicza, oskarżonego o bezprawną „produkcję i rozpowszechnianie materiałów medialnych”.
DR/belsat.eu