Mikoła Statkiewicz: „Proszę, nie bójcie się. Ja się nie boję i wy się nie bójcie!”


Polityka wezwano do sądu – sms-em. Nie poszedł, bo nie dostał oficjalnego dokumentu na piśmie.

„Wracaliśmy z podróży poślubnej i przychodzi sms z powiadomieniem, że wzywają mnie do sądu na 10.00, 22 września. Rozpatrzeć protokół, który sporządzono w mojej sprawie podczas pikiety 10 września. Bardzo się zdziwiłem – pomyśłałem, że to jacyś hakerzy włamali się do mojego telefonu i wysyłają głupie sms-y” – powiedział nam Statkiewicz.

Jednak po godzinie z tego samego numeru już zadzwoniono i ponowiono żądanie.

„Mówię: – Niech pan słucha, może pan jest jakimś dowcipnisiem, przecież nie wiem? Przyjdę, nikogo nie będzie i wszyscy będą się ze mnie śmiać. Poprosiłem o wezwanie. Jeszcze trochę się upierał. Mówił, że też je wysłali. Powiedział, że jeszcze zadzwoni, ale nie zadzwonił. Uznałem więc, że kwestia się rozwiązała” – uważa polityk.

Sąd dzielnicy Centralnej w Mińsku uznał jednak inaczej i ukarał byłego więźnia politycznego grzywną w wysokości 7200 tys. rubli (ok 1,5 tys. złotych). Jak podkreśla państwowa agencja informacyjna BiełTA, Statkiewicz nie zjawił na posiedzenie sądu „bez podania poważnej przyczyny”.

Polityk jest pewny – takie wezwania do sądu to zwyczajna próba zastraszenia.

„Nie tyle mnie co ludzi, którzy przyjdą na spotkanie z wyborcami. Bo u nas bywa tak: jednego skazali na grzywnę, a kilka milionów się boi. Chcę powiedzieć wszystkim ludziom: Proszę, nie bójcie się. Ja się nie boję i wy się nie bójcie! Przychodźcie i porozmawiamy, co jeden człowiek nawyrabiał w tym kraju przez 21 lat”.

„Wydaje mi się, że pierwsza pikieta trochę zmniejszyła strach. Będzie druga pikieta. Władza to zobaczyła i się zlękła, że na spotkanie może przyjść kilka tysięcy osób, a na kolejną – dziesiątki tysięcy. I tak reaguje. Nie wykluczam, że mogą mnie złapać i zaciągnąć do sądu. Dobra, niech łapią. Niech cały świat widzi, jakie na Białorusi są wolne wybory. Ale nie myślę, że do tego dojdzie. Nie boję się. Pięć lat więzienia, a wyglądam „jak ogóreczek”, bo nie odczuwam strachu i mam własną godność.”

Mikołę Statkiewicza i Uładzimira Niaklajewa wezwano do sądu za zorganizowanie nieuzgodnionej z władzami pikiety 10 września. Przyszło na nią kilkaset osób. W przeciwieństwie do Statkiewicza Niaklajeu poszedł na milicję. Ale na komendzie nie było funkcjonariusza, który go wzywał, więc polityk sobie poszedł.

Zaplanowane przez Mikołę Statkiewicza zgromadzenie wyborców ma się odbyć 23 września, o 18:00 na stołeczym Placu Wolności. Pytania do Aleksandra Łukaszenki, który mimo zaproszenia na więc raczej nie przyjdzie, polityk zamieścił w Facebooku.

Aktualności