Panika wybuchła po ogłoszeniu przez władze, że zarejestrowano „krótkotrwały wzrost promieniowania”.
Komunikat ten podała wczoraj administracja miejska Siewierodwinska, nieopodal którego znajduje się morski poligon. Dziennikarze miejscowych mediów wyjaśnili, że wkrótce potem w aptekach znacznie wzrósł popyt na jod. Przyznawali to nawet pracownicy placówek, w których całych zapasów preparatu jeszcze nie wykupiono.
Szef projektu energetycznego rosyjskiej filii Greenpeace Raszyd Alimow wyjaśnił dziennikarzom lokalnego portalu 29.ru, że jod zażywa się zwykle w razie awarii elektrowni jądrowych. Dlatego, że wówczas „wśród innych izotopów w powietrze unosi się też jod o krótkim okresie połowicznego rozpadu”
– A ponieważ wszyscy mamy przeważnie deficyt jodu, to w takiej sytuacji właśnie ten radioaktywny jod jest przyswajany przez organizm. Po Czarnobylu wynikiem tego był wzrost liczby zachorowań na raka tarczycy. Ale trzeba wiedzieć, jakie substancje trafiły do atmosfery. Jeżeli ten jod do niej nie trafił, to zażywanie preparatów z jodem nie ma sensu – wyjaśnił ekolog.
ii, cez/belsat.eu