Według rozmówców państwowych mediów, manifestanci są manipulowani za pomocą internetu, wykorzystują faszystowską symbolikę i powtarzają działania znane z protestów w Egipcie, na Ukrainie, czy na Kubie.
Kierujący Instytutem Naukowo-Badawczym Sił Zbrojnych Wiktar Tumar powiedział w telewizji BT1, że demonstranci są sterowani i w wydarzeniach na Białorusi widać “oznaki wojny hybrydowej”.
– Chodzi o informacyjnie destrukcyjne działanie skierowane przeciwko władzom – zapewniał.
Jak podkreślił wojskowy, uczestnicy protestów nie są świadomi, że są kierowani.
– Ich świadomością zawładnięto za pomocą kanałów w komunikatorze Telegram. – stwierdził.
Z kolei cytowana przez państwową agencję BiełTA deputowana Izby Reprezentantów Maryna Lanczeuskaja przekonuje, że kobiety uczestniczące w protestach też nie zdają sobie sprawy, że są manipulowane.
– One uważają, że wyszły na ulice samodzielnie, stanęły ładnie z kwiatami. Ale tak naprawdę to jest to manipulacja ich świadomością – przekonywała.
W obydwu wywiadach wymieniono kraje, na których jakoby mają wzorować się demonstranci: Ukraina, Egipt, Kuba i Wenezuela.
Państwowa telewizja wiąże też tradycyjnie w swoich materiałach historyczną biało-czerwoną-białą flagę z kolaboracją części Białorusinów z niemieckimi okupantami w czasach II wojny światowej.
pp/belsat.eu wg BT1, BiełTA