Członkinię prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej w przededniu masowych protestów wywieziono z białoruskiej stolicy. Obecnie przebywa w areszcie śledczym w Żodzinie, co potwierdziła jej adwokat Ludmiła Kazak.
– Potwierdzam. Przyczyny nie podali – powiedziała prawniczka.
Według Ludmiły Kazak z aresztu przy ulicy Wołodarskiego w Mińsku opozycjonistkę zabrano wczoraj wieczorem. Adwokatka została o tym poinformowana dopiero dziś rano.
W Żodzinie pod Mińskiem mieści się duże więzienie i areszt. W pierwszych dniach protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich przetrzymywano tam ponad tysiąc demonstrantów. Jutro w białoruskiej stolicy znów mają się odbyć demonstracje – ostatni marsz zgromadził ponad 100 tysięcy osób.
W poniedziałek Maryja Kalesnikawa została porwana przez zamaskowanych napastników w centrum Mińska. Jej rodzina zgłosiła fakt zaginięcia na milicję. Następnego dnia rano opozycjonistka odnalazła się na przejściu granicznym z Ukrainą, gdzie przywiozły ją białoruskie służby specjalne. Tajniacy próbowali ją zmusić do przekroczenia granicy, jednak udaremniła to niszcząc swój paszport. Potem została ponownie zatrzymana i trafiła do aresztu w Mińsku.
W środę Komitet Śledczy poinformował, że Kalesnikawa jest podejrzana o publiczne wzywanie do zamachu stanu. Opozycjonistka złożyła z kolei zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez agentów KGB i funkcjonariuszy Wydziału Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją MSW. Twierdzi, że jest gotowa wymienić z nazwiska i stopnia ludzi, którzy grozili jej w areszcie śmiercią
pj/belsat.eu