"Lumpeksy" zagrożeniem dla białoruskiej odzieżówki


Państwowy przemysł odzieżowy domaga się ograniczenia działalności sklepów z używaną odzieżą w dużych białoruskich miastach.

W 2019 roku na Białoruś sprowadzono odzież używaną za 78 milionów dolarów, powiedziała telewizji STW prezes koncernu odzieżowego Biełlohpram Tacciana Łuhina. Stwierdziła przy tym, że sklepy z używaną odzieżą stanowią zagrożenie dla rodzimej produkcji i państwowy koncern od dawna domaga się ich zamknięcia.

– Trzeba je zamknąć. Swoje propozycje składaliśmy i będziemy składać [władzom]. Jakieś regulacje takiego handlu są niezbędne. Może, jeśli nie zamknięcie sklepów, to chociaż wyrzucenie ich z dużych miast, centrów regionów, z głównych ulic – proponowała Łuhina.

Prezes państwowych zakładów odzieżowych twierdzi, że odzież używana nie spełnia norm jakości, którą muszą spełniać nowe białoruskie ubrania. Według niej to niesprawiedliwe wobec krajowych producentów, ale także klientów.

– Jesteśmy za uczciwą konkurencją. Skoro nasze zakłady spełniają wszystkie normy jakości, ubrania są sprawdzone pod względem bezpieczeństwa, to wszystko na rynku powinno spełniać analogiczne warunki – tłumaczyła w STW Łuhina.

W lutym 2019 roku dyrektorka państwowego koncernu odzieżowego zwróciła się do rządu z apelem o ochronę przedsiębiorstwa przed importem. Już w czerwcu zaproponowała nie tylko ograniczenie handlu odzieżą używaną, ale też stworzenie sklepu online dla państwowych producentów ubrań.

Gospodarka Białorusi jest daleka od działania zgodnie z zasadami wolnego rynku – twierdzą eksperci. Większość zakładów produkcyjnych i gruntów ornych należy do państwa. W kraju trwa jednak powolna prywatyzacja.

Wywiad
Pierwszy białoruski konsul honorowy w Polsce zachęca do robienia biznesu na Białorusi
2019.10.13 17:44

sk,pj/belsat.eu

Aktualności