Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu po nominacjach w rządzie wygłosił kilka niezwykle ostrych stwierdzeń w obecności swoich ministrów.
– Stworzyliśmy własny kraj, w którym mogą żyć nasze dzieci. Dzisiaj jest moment, kiedy trzeba go bronić. Trzeba go chronić. Widzicie, jak nas rozrywają. Jedyny poradziecki kraj, który nie widział bólu – powiedział.
Według Łukaszenki niektórzy białoruscy obywatele zapomnieli o tragicznym losie innych krajów postsowieckich.
– I niektórym Białorusinom wydaje się, że gdzieś daleko rozwalili Ukrainę. Że gdzieś daleko jest Mołdawia, która została podzielona na pół. Zapomnieli, jak walczono na Litwie o niepodległość, suwerenność w swoim czasie. Zapomnieli, że dziś Kaukaz wciąż płonie: Ormianie nie mogą się pogodzić się z Azerbejdżanem.
Zapomnieli, że Gruzja straciła prawie jedną trzecią swojego terytorium. W końcu nikt nie wie, jak mój przyjaciel Rachmon (prezydent Tadżykistanu — belsat.eu) z przewieszonym karabinem wjechał do stolicy Tadżykistanu w celu przywrócenia porządku. Ile osób tam zginęło, gdy walczyli z „brodatymi”.
Zapomnieli, jak były prezydent Karimow (zmarły prezydent Uzbekistanu – Belsat.eu) w Andiżanie zdławił zamach stanu, rozstrzelawszy tysiące ludzi. Wszyscy go potępiali, ale gdy umarł – padali na kolana, szlochali i płakali. Nie przeżyliśmy tego, dlatego nie chcemy tego rozumieć. Cóż, przypomnimy! – mówił w emocjonalnym przemówieniu do nowych ministrów.
Białoruski prezydent wystąpił też przeciwko idei prywatyzacji i przypomniał, że może się to skończyć tak jak “w 1939 r.” „kiedy podzielono Białoruś”.
– Granica była pod Mińskiem, […] zachodnie ziemie należały, wiadomo do kogo. Wschodnie ziemie choć trochę, ale należały do Imperium Rosyjskiego, a nam został mały wąski paseczek (Białoruska SSR – Belsat.eu) – powiedział.
Według Łukaszenki Białorusi po raz pierwszy otrzymali własny, „na razie jeszcze względnie” niepodległy kraj.
– I nie pozwolę, żeby komuś ten kraj oddać. Żeby drwili z niego i destabilizowali go każdego dnia. Rozerwali go na kawałki i komuś oddali. – dodał.
Wczoraj wieczorem Alaksadr Łukaszenka odwołał rząd premiera Siarhieja Rumasa i na jego miejsce powołał Ramana Hałouczankę. Według ekspertów nowy premier przez lata był związany ze strukturami siłowymi i przemysłem zbrojeniowym.
Ostatnio przez Białoruś przetacza się fala poparcia dla alternatywnych dla Łukaszenki opozycyjnych kandydatów. Białoruski prezydent oskarża ich o bycie agentami krajów ościennych.