Białoruski przywódca skomentował pierwsze sankcje, które nałożyły na niego Litwa, Łotwa i Estonia. W odpowiedzi straszył zamknięciem granic Białorusi z Unią Europejską.
– Silniejsze kraje rozumieją, że z Białorusią nie należy zadzierać, przecież może zamknąć granicę pod Brześciem i Grodnem i wtedy niemieckie towary nie będą mogły tak łatwo dotrzeć na wschód – ocenił Łukaszenka.
Jego zdaniem, właśnie dlatego duże kraje UE nie wprowadziły sankcji wobec Białorusi, ale poleciły to zrobić krajom bałtyckim. Jak dotąd, sankcje personalne wobec białoruskiego prezydenta i szeregu urzędników, w tym szefów struktur siłowych, wprowadziły Litwa, Łotwa i Estonia.
– Dali im komendę “bierz go”, a ci szczekają spod płotu. Tak to oceniam – powiedział Alaksandr Łukaszenka.
Na słowa Łukaszenki zareagował minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkievicius. Zripostował on, że zamknięcie przez Białoruś granic z Zachodem najbardziej zaszkodzi samej Białorusi.
– Gospodarka Białorusi znajduje się teraz na granicy kompletnego upadku. Jest to właściwie stan poważnego kryzysu i wszystko co oni mówią i robią powinni dobrze przemyśleć. Przecież to jak boomerang trafi przede wszystkim w nich samych. Możliwe, że inni też poniosą straty, ale będzie to szczególnie silny cios dla państwa, które już teraz przeżywa kryzys. W danym przypadku nie tylko polityczny, ale też ekonomiczny – powiedział szef litewskiego MSZ.
Linkievisius uważa, że swoimi groźbami Łukaszenka chciał wprowadzić rozłam w działaniach Unii Europejskiej wobec Białorusi. Bruksela jest obecnie w trakcie przygotowywania sankcji przeciwko otoczeniu białoruskiego przywódcy i osobom zaangażowanym w fałszowanie wyborów oraz pacyfikację pokojowych protestów.
– Unijne sankcje wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu mają być gotowe bardzo szybko – informował w poniedziałek Peter Stano, rzecznik szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella.
pj/belsat.eu wg PAP, TUT.by