Alaksandr Łukaszenka odbył naradę z przedstawicielami resortów siłowych na temat bezpieczeństwa narodowego. Głównym tematem spotkania były wybory prezydenckie w 2020 r.
Białoruski prezydent wezwał do postawienia przed sądem ludzi dokonujących aktów agresji przeciwko funkcjonariuszom organów ścigania. Jego zdaniem nie tylko milicjanci otrzymują groźby, ale także urzędnicy, szefowie komisji wyborczych i ich rodziny. Łukaszenka zapowiedział że zwróci się do Prokuratora Generalnego, Komitetu Śledczego i Ministra Spraw Wewnętrznych o zajęcie się sprawą tych gróźb.
Informacje o rzekomych groźbach wobec członków komisji wyborczych pojawiły się już kilka dni temu w programie informacyjnym państwowego kanału Biełaruś 1.
Według Łukaszenki wydarzenia w kraju rozwijają się zgodnie z przemyślanym scenariuszem, a ich uczestnicy są tylko wykonawcami, którzy rzekomo otrzymują polecenia od swoich „mistrzów z pieniędzmi”. Białoruski prezydent nie wymienił jednak o kogo chodzi.
– Po pierwsze, przedstawiciele wielu grup inicjatywnych nadużywają prawa do zbiórek podpisów, by zdestabilizować sytuację społeczno-polityczną, a następnie sformują grupy bojowników, którzy będą dążyli do sprowokowania masakry na placu (w Mińsku – Belsat.eu). Właśnie do tego zachęcają ludzi. Co tu się dziwić? Dlaczego wszyscy są tak zaskoczeni: „jak odpowie Łukaszenka?” Odpowiedź będzie jedna, zrozumcie dobrze – powiedział.
W rozprawie z „grupami bojowników” Łukaszenka polecił swoim strukturom siłowym opieranie się na doświadczeniu USA i Europy Zachodniej.
– Demokracja demokracją, ale bezprawia być nie powinno. I nie będzie. Widzieliście w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, jak superdemokratyczne państwa (które, nawiasem mówiąc, uczyły nas demokracji), traktowały protestujących? Głównym zadaniem organów państwowych wchodzących w skład systemu bezpieczeństwa narodowego jest utrzymanie stabilności w kraju, zapewnienie prawa i porządku. Czego wymaga od nas Konstytucja i prawo — cytuje Łukaszenkę państwowa agencja informacyjna BiełTA.
Łukaszenka stwierdził, że zaledwie w trzy tygodnie od rozpoczęcia tej kampanii wyborczej, widać, że nie wszyscy kandydaci zamierzają odbyć ją w sposób cywilizowany.
– Wszędzie widać naruszenia prawa i standardów etycznych, zniewagi, ataki w stronę władzy. Są tacy, którzy uważają, że wszystkie środki są dobre do osiągnięcia celu. A jest faktem, że w walce o zdobycie sympatii ludzi używają wyłącznie populistycznych haseł i nieuzasadnionych obietnic – dodał.
Łukaszenka zwrócił uwagę, że jest niedopuszczalne przekształcanie zbiórek podpisów poparcia dla przyszłych kandydatów w nielegalne wiece.
Niedawno białoruski prezydent podczas spotkania z szefem KGB sugerował, że jego polityczni konkurenci są sterowani z zagranicy i przypomniał, że głównym zadaniem jego i KGB jest zachowanie suwerenności kraju.
Innym razem podkreślał, że entuzjastyczne okazywanie poparcia na ulicach dla jego przeciwników politycznych pokazuje, że Białorusini zapomnieli, że ich kraj opuścił ZSRR „bez bólu”. Wspominał też o przypadkach stosowania rozwiązań siłowych w walce z „puczystami”.
W marcu 2017 r. gdy przez kraj przetaczała się fala protestów białoruski prezydent stwierdził, że sytuację na Białorusi chcą zdestabilizować uzbrojeni bojówkarze szkoleni na Białorusi, Litwie, Ukrainie i Polsce. Białoruskie KGB zabrało się do pracy – tej samej nocy do aresztów trafiło kilkunastu byłych członków działającej w latach 90. nacjonalistycznej organizacji „Biały Legion”. W telewizji pokazywano zdjęcia przejętej broni i filmiki z paramilitarnych obozów treningowych. Jednak po kilku miesiącach wszystkich podejrzanych zwolniono.