Jak co roku białoruski prezydent zaprosił do siebie setkę dziennikarzy z rosyjskich mediów lokalnych, by pokazać im kwitnącą Białoruś.
W tym roku dziennikarze odwiedzili małą ojczyznę Łukaszenki – rejon szkłowski na wschodzie Białorusi. Na miejscu zapoznali się z działalnością spółki „Aleksandryjskie” i przedsiębiorstwa rolnego „Dyjana”, odwiedzili miejscową średnią szkołę, gdzie w sali, w której uczył się przyszły prezydent urządzono mini-muzeum.
Dziś w Pałacu Niezależności w Mińsku z ok. 100 przedstawicielami rosyjskich mediów z 46 regionów spotkał się sam prezydent.
„W ten nieprosty czas Białorusini i Rosjanie powinni trzymać się razem, by za spokojne życie nie trzeba było płacić krwią, jak to dzieje się na Ukrainie.
“Nie ma rozbieżności, co do ładu międzynarodowego dla dwóch krajów” – uważa Łukaszenka.
Łukaszenka sądzi jednak, że współpraca gospodarcza pomiędzy Białorusią i Rosją mogłaby być lepsza. Jego zdaniem, gospodarki dwóch krajów się uzupełniają i w wielu obszarach nie konkurują ze sobą. „Nie powinniśmy się odgradzać murami” – dodał.
Łukaszenka nie zgadza się na krytykę Białorusi, że mimo embarga sprzedaje do Rosji produkty morskie: „My od czasów ZSRR sprzedajemy wam krewetki i śledzie”.
Białoruski prezydent jednak nie jest zadowolony z integracji gospodarczej z Rosją:
„Nic nowego nie stworzyliśmy. Więcej jest rzeczy negatywnych. 22 listopada spotkałem się z rosyjskim liderem Władimirem Putinem i omawialiśmy te problemy”
Łukaszenka odpowiedział, że 20 lat temu istniał plan, by do Związku Rosji i Białorusi przyciągnąć też Ukrainę: „Ale stało tak jak się stało. Być może zanadto byliśmy romantyczni 20 lat temu”
„Ja, można powiedzieć, człowiek sowiecki, nigdy nie uważałem Moskwy za obcą”
„W USA do władzy przyszedł normalny człowiek. To taki radykalny proamerykański obywatel, który patrzy przede wszystkim na Amerykę.” Łukaszenka uważa, że w Rosji, Białorusi, Kazachstanie należy skupić się na rozwiązywaniu wewnętrznych problemów: „Trzeba umocować ten fundament, a potem łatwej będzie rozmawiać z Ameryką i z innymi krajami”
„Jeżeli nie będziemy się tym zajmować, to nas naród i bez kolorowych rewolucji usunie”
Łukaszenka uważa, że pod jego rządami ludzie zostali „rozpieszczeni”. I przypomniał, że średni zarobek na Białorusi w tym roku to 400 dol. A ludzie muszą więcej “ruszać się”, by zarobić wykorzystując dobre położenie geograficzne kraju.
„Nasze interesy w żaden sposób nie idą wbrew interesom Polski, krajów bałtyckich, Ukrainy, Rosji.”
„Na Białorusi działają wszystkie rosyjskie kanały TV, a białoruskich nie chcą wpuść do Rosji – taka to przyjaźń[…]. W Rosji widać nie bardzo chcą, by pewne tematy były obecne w przestrzeni medialnej” – dodał Łukaszenka.
Białoruski prezydent zauważył, że w Rosji narzekają na „miękką białorusizację kraju”. A co powinniśmy się zniemczać? – zapytał retorycznie? Jednak zaraz dodał, że na Białorusi „połowa rządu to Rosjanie”.
„Pytam się, dlaczego powinniśmy porzucać to dziedzictwo? Jeżeli chcemy sprowokować problemy ekonomiczne – to możemy porzucić język rosyjski”
Na pytanie dziennikarza z obwodu biełgorodzkiego o perspektywy uregulowania konfliktu na Ukrainie, Łukaszenka podkreślił, że przedłużająca się wojna oznacza problemu zarówno dla samej Ukrainy jak i Rosji.
“Na Ukrainie straszą, że Łukaszenka wesprze Putina i uderzy na Ukrainę z północy. Nie, nie będzie czegoś takiego: ja nie na czołgu, a na traktorze tam pojadę”.
Łukaszenka komentował też fakt, że Białorusini walczą po dwóch stronach konfliktu w Donbasie, i że białoruskie władze uważnie przyglądają się powracającym z stamtąd.
„Widziałem w rosyjskiej telewizji wielkich patriotów, ale ich dzieci w Donbasie nie walczą” – dodał – „Łatwo jest żar cudzymi rękami z ogniska wygarniać”
CDN…