Łukaszenka pozwolił łowić ryby w Strefie Czarnobylskiej


Od teraz możliwe są połowy przemysłowe w Prypeci, która przebiega przez Poleski Rezerwat Radiacyjno-Ekologiczny. Decyzja jest kontrowersyjna. Czy Białorusini będą łowić pod Czarnobylem i kto będzie te ryby jadł?

Białoruś jest słusznie nazywana „błękitnooką krainą” – na każdym kroku można tu znaleźć piękne jeziora i rzeki. Jednak z jakiegoś powodu władze postanowiły przeznaczyć pod połowy nowe tereny.

Prezydent Alaksandr Łukaszenka wprowadził poprawki do swojego dekretu nr 41. i zmienił granice Poleskiego Rezerwatu Radiacyjno-Ekologicznego. Od teraz rzeka Prypeć, która płynie przez środek „Zony”, będzie należeć do gospodarstw rybackich, które dostaną zgodę na połowy na dużą skalę.

– Ziemie tam są bardzo skażone. Jest w nich nie tylko stront i cez, ale i transuranowce. Ameryk też pojawia się tam w dużych ilościach. Dlatego nie można tam prowadzić żadnej działalności gospodarczej – mówi ekolog Juryj Waronieżcau.

Czytajcie również:

Rezerwat był założony 30 lat temu po katastrofie atomowej w Czarnobylu. Łączy on tereny trzech najbardziej skażonych rejonów kraju – brahińskiego, chojnickiego i narowlańskiego. Przed poprawkami jego łączna powierzchnia wynosiła około dwustu szesnastu tysięcy hektarów. Jakie teraz będzie miał granice – nie wiadomo.

– Gdy zaczną się przemysłowe połowy, te brygady, sieci itd. w moment wyniszczą pogłowie ryb. W rezerwatach nie łowi się wcale, a w rzecznych tym bardziej. A po drugie, nie można skontrolować, czy jednak radioaktywna ryba została skontrolowana, a druga nie – mówi Alaksandr Sykała, ekspert ds. rozwoju przemysłowego, ekolog.

Ryba świeża, czarnobylska

Inną sprawą jest to, czy Białorusini będą chcieli jeść ryby złowione na skażonych terenach? Dziennikarze Biełsatu zapytali o to mieszkańców Mińska.

– No jedlibyśmy, a dlaczego nie? Nie możemy przecież przez 200 lat siedzieć i nie jeść niczego dlatego, że doszło tam do awarii.

– Strefa Czarnobylska powinna być jednoznacznie zamknięta. Nikt tam nie powinien chodzić. To szkodliwe dla zdrowia.

– Ja bym jadł, nie zwracał uwagi. A co za różnica? Ja się nie boję.

– Nie jadłbym ryb ze Strefy Czarnobylskiej. Nie wiadomo, jakiego jest pochodzenia.

– A skąd będziemy wiedzieć, czy jest napromieniowana, czy nie?

Według ekspertów, na Białorusi i bez skażonych terenów jest wystarczająco dużo gruntów i zbiorników dla rolnictwa i rybactwa. Białoruś jest w pierwszej piątce państw Europy pod względem ilości użytecznych gruntów na głowę. Jest tam około 21 tysięcy rzek i 11 tysięcy jezior.

– Jeśli zostaną tam zorganizowane płatne połowy, to z pewnością będą też jakieś płatne amatorskie. Ludzie będą tam jeździć, dostawać dawki promieniowania… Nasi onkolodzy w obwodzie homelskim będą mieli więcej pracy – komentuje ekolog Juryj Waronieżcau.

Połowy na Prypeci już trwają

Gdy prezydent nowelizuje prawo, eksperci donoszą o bardzo wysokim poziome kłusownictwa ryb na zamkniętych terenach – pod okiem miejscowych służb. Za przyjmowanie łapówek właśnie jest sądzony jest były naczelnik Mozyrskiej Międzyrejonowej Inspekcji Ochrony Flory i Fauny oraz jego zastępca, którzy przymykali oko na połowy w strefie skażenia promieniotwórczego.

– Już przed legalizacją połowów na Prypeci i Dnieprze, naszych dwóch skażonych promieniotwórczo rzekach, rybacy dostawali instrukcje: nie łówcie ryb dennych, nie zabierajcie ryb złowionych bliżej ukraińskiej granicy, nie korzystajcie z miejscowego paliwa, drewno przywoźcie ze sobą – mówi ekolog Alaksandr Sykała.

Połowy i inna działalność gospodarcza w rezerwacie radiacyjnym szkodzą wszystkim – środowisku, rybakom i potencjalnym konsumentom. Jednak władze się tym nie martwią.

Zmicier Mickiewicz, pj/belsat.eu

Zdjęcie: REUTERS / Alaa al-Marjani / FORUM

Aktualności