Łukaszenka nie dogadał się z Kremlem co do cen ropy?


Białoruskie władze hucznie ogłosiły zawarcie umów naftowych z Rosją.

Mińsk twierdzi, że dostawy z Rosji zostały zagwarantowane. Brzmi to optymistycznie też na tle ceny rosyjskiej ropy naftowej, która spadła teraz nawet do poziomu 16 dol. za baryłkę. Jednak w beczce miodu można znaleźć łyżkę dziegciu.

Wiadomości
Rosjanie ulegli Białorusi w sprawie dostaw ropy?
2020.03.22 10:37

Rosyjska ropa jest już tańsza niż butelkowana woda mineralna. W tym kontekście słowa Alaksandra Łukaszenki o wznowieniu rosyjskich dostaw na Białoruś wydawały się na pierwszy rzut oka absolutnie prawdziwe. Ale słysząc reakcję rosyjskich urzędników, odnosi się wrażenie, że Mińsk z rozmysłem prowadzi jedynie operację informacyjną.

Białoruska politolog Waleryja Kosciuhawa uważa, że za wcześnie mówić o porozumieniu Białorusi i Rosji co do cen ropy naftowej:

– Nadal nie wiadomo, czy Rosjanie zgodzili się na jakiekolwiek białoruskie warunki. Wiceminister finansów Rosji ogłosił, że wariant ogłoszony przez premiera Białorusi, polegający na rekompensacie marży poprzez transfery międzybudżetowe nie jest brany pod uwagę. Tak więc, nie ma co do tego jasności – dodaje.

Przy takiej rozbieżności zdań można brać pod uwagę trzy opcje. Po pierwsze: białoruskie władze uznały swoje fantazje za rzeczywistość. Po drugie: jest to świadomy szantaż informacyjny. Po trzecie, najmniej prawdopodobne: rosyjski urzędnik wysokiego szczebla nie wie, że jego ministerstwo ma zrekompensować określone straty stronie białoruskiej .

Nadzieja na tę drugą opcję jest raczej naiwna. Budżet naszego wschodniego sąsiada został obliczony na podstawie cen ropy na poziomie 42,4 USD, teraz kosztuje ona dwa razy mniej.

Igor Juszczkow, czołowy analityk z rosyjskiego Narodowego Funduszu Bezpieczeństwa Energetycznego w wywiadzie dla portalu Eurasia.Expert stwierdził, że obecnie rosyjski budżet będzie pokrywał swój deficyt z rezerwowego Funduszu Dobrobytu Narodowego.

– Nie ma dodatkowych pieniędzy, by wypłacać rekompensaty za manewr podatkowy czy rekompensować Białorusi cokolwiek innego – dodał.

Wariant z celowym wprowadzaniem w błąd wydaje się bardziej prawdopodobny. Dwa tygodnie temu premier Białorusi Siarhiej Rumas powiązał spadek światowych cen ropy naftowej z większą uległością Moskwy, przygotowując opinię publiczną na „przełom w negocjacjach”. Wcześniej mówiono o dostawach ropy przez Polskę i o możliwości pełnego zaopatrzenia Białorusi w surowiec przez USA.

Wiadomości
Na Białoruś popłynie rosyjska ropa bez marży
2020.03.24 16:04

Wszystko to nie miało wiele wspólnego z rzeczywistością, ale blefowanie w takiej grze może dać również pewne rezultaty. Mariusz Marszałkowski, redaktor polskiego portalu BiznesAlert.pl podkreśla, że polskie firmy naftowe potwierdziły prowadzenie rozmów z Białorusinami.

– Nikt jednak tego specjalnie nie reklamował, ponieważ na fakt dywersyfikacji dostaw na Białoruś należy patrzeć w szerszym kontekście: nie chodzi tylko o gospodarkę, ale także o politykę. Fakt tych rozmów znacznie poprawił pozycję Alaksandra Łukaszenki [w negocjacjach z Rosją – Belsat.eu].

Za wcześnie jednak, by mówić o sukcesie, nawet jeżeli po czterech miesiącach blokady naftowej białoruskie rafinerie wrócą do pracy na pełnych obrotach. Po spadku cen węglowodorów nastąpił też spadek cen hurtowych produktów ropopochodnych, które Białoruś eksportowała w znacznych ilościach. Ponadto przez cztery miesiące nieobecności na tradycyjnych rynkach inni dostawcy przejęli udziały Białorusi. A epidemia koronawirusa zmniejszyła globalne zapotrzebowanie na paliwo. Zarabianie na ropie naftowej, która jest teraz tańsza niż woda, nie będzie więc łatwe.

– Europejski rynek dostaw ropy przechodzi poważne zmiany, a jeszcze poważniejsze są przed nami. Dlatego nie można dokładnie ustalić, co się stanie. Jedyne, co można powiedzieć z pewnością, to wzrost konkurencji – podkreśla Waleryja Kasciuhawa.

Ale główną kwestią, które pojawia się po ogłoszeniu przez władze białoruskie wznowienia dostaw z Rosji, jest to, co stanie się z dywersyfikacją. O jej potrzebie powtarzali od lat eksperci, a także sam Alaksandr Łukaszenka.

– Mówią, że Łukaszenka umie liczyć i nie kupi ropy amerykańskiej, azerbejdżańskiej, saudyjskiej czy kazachskiej. Kupię! Nawet jeśli jest droższa. Putin pyta mnie: „Dlaczego kupujesz droższe?” I odpowiadam mu: „Aby co roku 31 grudnia o północy nie padać na kolana” – mówił niedawno białoruski prezydent.

Jeśli gra z alternatywnymi dostawami jest tylko blefem na potrzeby negocjacji z Rosją, kraje sąsiednie, z którymi Białoruś rozmawiała o alternatywnych szlakach dostaw, długo będą pamiętać ten nieprzyjazny krok.

Aktualizacja
Łukaszenka: Białoruś negocjuje import ropy przez Gdańsk
2020.02.14 19:11

Ihar Tyszkiewicz z Ukraińskiego Instytutu Przyszłości uważa, że w sytuacji spadku cen surowca Rosjanie chcą teraz „zalać” białoruskie rafinerie swoją ropą, tak by nie opłacało im się przetwarzać surowców z innych źródeł.

– Jednak jeśli Białoruś po raz kolejny połasi się na taką ofertę, to znacznie ograniczy swoje możliwości prowadzenia gry politycznej i gospodarczej w przyszłości – uważa.

Więcej w programie PraSviet (Świat i My):

Ihar Kulej,jb/ belsat.eu

Aktualności