Prezydent Białorusi, który rozważał dziś o możliwości dialogu społecznego, od razu ustalił własne kryteria: nie pozwoli na żaden dialog pod presją ulicy, a rozmawiać chciałby z kolektywami pracowniczymi i studenckimi, rolnikami i lekarzami.
– Pod naciskiem ulicy nie będzie żadnego dialogu – powiedział Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. – Jeśli są poczytalni ludzie z opozycji, którzy widzą swój kraj jako wolny i niepodległy, to proszę bardzo, wypowiadajcie swoje stanowisko, ale nie na ulicy.
Jako głównych partnerów do rozmowy na temat sytuacji w kraju wymienił przedstawicieli kolektywów pracowniczych – ale tylko tych, które nie przerwały pracy. Oprócz tego: studentów, rolników, specjalistów, nauczycieli i lekarzy.
– A nie tych nic nie robiących zuchów, którzy chodzą po ulicach i krzyczą, że chcą dialogu. Oni nie chcą żadnego dialogu. I nikt z władz nie będzie zasiadał do negocjacji z ulicą – podkreślił.
Dialog taki może jego zdaniem dotyczyć także zmian w konstytucji.
– Wszyscy chcą nowego ustroju politycznego. Proszę bardzo, weźmy się za konstytucję, wnoście swoje propozycje, opracujemy nową konstytucję – powiedział.
Tymczasem jego główna rywalka Swiatłana Cichanouskaja mówi o tym, że ona i jej zwolennicy są otwarci na rozmowy, ale z tymi, którzy są gotowi wesprzeć ich w dotychczasowych dążeniach.
– Jesteśmy otwarci na dyskusję z każdym, kto jest gotowy nas wesprzeć – zapewniła była opozycyjna kandydatka w wyborach prezydenckich na Białorusi w publicznym radiu France Inter pytana, czy chciałaby porozmawiać o sytuacji na Białorusi z Putinem. – Mamy nadzieję, że inne kraje będą nas wspierać – dodała.
W innej rozmowie, z dziennikiem Le Monde stwierdziła zaś, że w celu odsunięcia rządzącego od 26 lat „ostatniego dyktatora Europy” stawia na pokojowe demonstracje i strajki. Podkreśliła, że Łukaszenka nie ma legitymizacji społecznej, a Białorusini mu nie ufają oraz wyjaśniała, że opozycja zamierza zmusić go do odejścia działaniami prawnymi, pokojowymi protestami i strajkami.
Zaapelowała również do milicjantów i funkcjonariuszy służb, by przyłączyli się do protestujących i zapowiedziała, że ci, którzy wykonują „zbrodnicze rozkazy” Łukaszenki zostaną w przyszłości pociągnięci do odpowiedzialności.
– Jestem przekonana, że Białorusini nie będą chcieli zabijać Białorusinów – oceniła pytana o represje wobec opozycjonistów.
Wyjaśniła też, że Łukaszenka maszerujący w tym tygodniu po ulicach z kałasznikowem wzbudził ogólną wesołość, a nie strach.
W sprawie oczekiwań wobec UE Cichanouskaja przyznała, że „bardzo ważne jest zobaczyć, że nie jesteśmy sami”.
– Byłoby wspaniale, gdyby Rosja poparła naszą walkę o nasze prawa (…) z poszanowaniem naszej suwerenności – stwierdziła.
Jednak – jak zaznaczyła – Białorusini sami muszą rozwiązać własne problemy.
Na pytanie czy Białoruś stanie się przedmiotem konfliktu między Rosją a Stanami Zjednoczonymi podobnie jak Ukraina, opozycjonistka wyraziła przekonanie, że to, co dzieje się na Białorusi nie ma znaczenia geopolitycznego.
– To sprawa czysto wewnętrzna. Łukaszenka próbuje wywołać groźbę wojny granicznej, ale ludzie już mu nie wierzą. Nie znam zamiarów Rosji ani innych krajów, ale nasza niepodległość nie jest na sprzedaż – zapewniła.
cez/belsat.eu wg PAP