Łukaszenka chce wysłać do Donbasu 10 tys. białoruskich żołnierzy


Białoruskie siły pokojowe mogłyby stanąć pomiędzy stronami konfliktu, jeżeli porozumieliby się co do tego Petro Poroszenko i Władimir Putin.

O siłach pokojowych

Alaksandr Łukaszenka wystąpił z taką propozycją w punkcie wyborczym, gdzie oddał swój głos w wyborach do władz lokalnych. Zapewnił przy tym, że Białoruś jest bardzo zainteresowana w jak najszybszym uregulowaniu konfliktu w Donbasie.

– Jesteśmy zainteresowani, aby ten konflikt – lub wojna (nie wiem, kto jak to nazywa) – jak najszybciej się zakończył, został powstrzymany – cytuje słowa prezydenta państwowa agencja informacyjna BiełTA.

Łukaszenka podkreślił, że gdyby Białorusi doręczono odegranie pewnej roli w uregulowaniu konfliktu w Donbasie, to wykonywałaby ona wszystko co należy, nie opowiadając się przy tym po żadnej ze stron.

– Nawet mówiłem obu prezydentom – Poroszence i Putinowi: nie liczcie na to, że „będę czyjś”. Będę zdecydowanie wykonywać to, o czym wy – dwaj prezydenci – się umówicie. Stanąć pomiędzy – stanę, umówicie się co do wprowadzenia 10-tysięcznych sił zbrojnych Białorusi – postawimy je na granicy, gdzie powiecie. Ale nie będę mógł zrobić tego, o czym się nie umówicie. W przeciwnym razie, gdy zajmiemy czyjeś stanowisko, z naszej misji pokojowej nic nie będzie – oświadczył białoruski przywódca.

Przypomniał też, że jeszcze pierwszego roku konfliktu Białoruś zgłosiła swoje propozycje dotyczące uregulowania konfliktu, ale wówczas w Brukseli ich nie przyjęto.

– Dzisiaj powrócono częściowo do tego, co proponowałem: żeby włączyć i Białorusinów (to NATO proponuje), ponieważ niby ufa im Rosja – przekonywał.

Czytajcie więcej:

O Mińsku jako miejscu negocjacji pokojowych

– Ten temat tak rozkręcono w mediach, że doszło do skandalu. Ja wiem, że nic z tym miejscem się nie stanie. Czyżby ktoś miał rozwiązywać europejskie problemy jeżdżąc do Azji – pytał retorycznie Łukaszenka, nawiązując do sugestii Nursułtana Nazarbajewa, że „miński format” się wyczerpał i negocjacje miałyby być kontynuowane w Kazachstanie.

Zdaniem białoruskiego przywódcy Mińsk zgodził się na tę misję, ponieważ sam jest zainteresowany w szybkim rozwiązaniu problemu. Przyznając, że w strefie konfliktu wciąż giną ludzie przypomniał, że od czasu rozpoczęcia rozmów w stolicy Białorusi „już nie na taką skalę” jak to było wcześniej. Łukaszenka zapewnił jednak, że jeżeli zapadnie porozumienie o przeniesieniu negocjacji do innych stolic, strona białoruska nie będzie protestować.

– Nie martwimy się zbytnio, że zaczęły się takie rozmowy. To dla mnie nie nowość. Ktoś chce dostać Pokojową Nagrodę Nobla, ktoś coś tam jeszcze chce. Chcieć to nic złego, trzeba tylko składać rozsądne propozycje, żeby cały świat się nie śmiał – dodał białoruski prezydent.

Czytajcie więcej:

O przesiedleńcach i uchodźcach

Alaksandr Łukszenka zwrócił też uwagę, że skutki konfliktu w Donbasie odczuli też Białorusini, którzy „siorbnęli nieszczęścia, że daj Panie Boże” – jak się wyraził. Przypomniał, że tylko wg oficjalnych danych na Białoruś przybyło w okresie walk ok. 160 tys. Ukraińców.

– Nadałem im wszystkim równe prawa z Białorusinami, tzn. bezpłatną opiekę zdrowotną, bezpłatną edukację, przedszkola, usługi komunalne jak dla Białorusinów. Myślicie, że tanio się to obyło? Nie. Ale przecież ludzi spotkało nieszczęście – mówił Łukaszenka.

KA, cez/belsat.eu

Aktualności