„Jeżeli nie powstrzymamy przelewu krwi w Europie i bratobójczej rzezi, dopuścimy do eskalacji tego konfliktu, to gorąco będzie w całym cywilizowanym świecie. Wybaczcie, ale zrobimy jeszcze jeden krok w stronę konfliktu globalnego, a możliwe – do nowej wojny światowej, już w centrum cywilizowanego i postępowego świata” – oświadczył białoruski przywódca w swoim wystąpieniu na posiedzeniu plenarnym sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
„Tracąc w wojnie z faszyzmem jedną trzecią ludności, Białoruś odrodziła się z popiołu i święcie strzeże pokoju i zgody społecznej oraz stara się zapewnić dobrobyt narodu i stabilny rozwój państwa” – zapewniał Łukaszenka.
A osiągnięcia to m.in. brak na Białorusi głodu i analfabetyzmu. Łukaszenka chwalił się też równouprawnieniem mężczyzn i kobiet oraz tym, że w jego kraju nikt nie jest dyskryminowany na tle narodowym i rasowym.
Tradycyjnie zaatakował Zachód, tym razem za wywołanie kryzysu na Bliskim Wschodzie.
„Zaczęli od Tunezji i skończyli na Libii. Ten sam scenariusz. Ukrzyżowali prezydenta Kaddafiego, zniszczyli kraj. W Libii zrobiło się lepiej? Nie. I gdzie ta Libia w ogóle jako integralne państwo? – pytał. – Proszę państwa, może wystarczy? Nie, rzucili się do Syrii. Pytanie: po co? Po co zabijacie ludzi, po co obalać sprawującego władzę prezydenta, czym on wam nie dogodził? Co więcej, rzeźnią w tym kraju zacieracie pierwsze ślady naszej cywilizacji” – oskarżał.
МL, belsat.eu