Białoruski prezydent nie odpuścił sobie, by znowu wbić szpilę pierwszej białoruskiej noblistce.
Podczas spotkania z korpusem dyplomatycznym z okazji 70 zakończenia II wojny światowej i utworzenia ONZ szwedzki ambasador pogratulował białoruskiemu prezydentowi Nagrody Nobla dla Swiatłany Aleksijewicz.
„Tylko z tego powodu?” – zapytał surowo Łukaszenka dodając potem, że tylko żartuje. Jednak nie omieszkał dodać, że jeżeli Aleksijewicz nie otrzymałaby nagrody, on nie wiedziałby o jej istnieniu.
„Mówią, że to jakaś opozycjonistka – a to nie tak. Ma swoje zdanie. Miała je za czasów ZSRR. Każdy człowiek ma prawo do swojego zdania, by je mieć i móc wyrazić. Jednak ona nikogo na barykady nie wzywała.” – powiedział
Łukaszenka zareagował również na stwierdzenie Oberga, który powiedział, że także musi przeczytać książki noblistki. I polecił ministrowi spraw zagranicznych, by dostarczył je w ambasadorowi w imieniu prezydenta.
„Ich nie ma tak dużo. Mogę panu podarować pięć z nich i pan je przeczyta. Pan po rosyjsku dobrze czyta? Uładzimirze Uładzimirowiczu (szef MSZ – U. Makiej – Belsat.eu), proszę w moim imieniu podarować ambasadorowi ostatnie wydania.” – powiedział.
Łukaszenka wypowiadał się krytycznie o białoruskiej pisarce także wczoraj:
Czytaj więcej>>> Łukaszenka o Aleksijewicz: Nie zdążyła dostać Nobla, a już wylewa pomyje na kraj
Jb/Biełsat/ euroradio.fm