Dyrektor mińskiego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały Paweł Łatuszka, którego za wyrażenie solidarności z protestującymi zwolniono, ogłosił, że wsparcia udzielali mu nawet mundurowi i pracownicy administracji państwowej.
Na antenie Biełsatu Paweł Łatuszka stwierdził, że wielu pracowników różnych ministerstw pisze do niego słowa wsparcia i rozważa złożenie rezygnacji.
– Telefonowali do mnie i otwartymi kanałami wysyłali wiadomości ludzie z prokuratury, KGB i innych instytucji, które dotychczas odpowiadały w naszym kraju za bezpieczeństwo. Wsparcie dla mnie wyraziło wielu ludzi w mundurach.
Były dyrektor Teatru Kupałowskiego twierdzi, że decyzja o jego zwolnieniu zapadła na najwyższym szczeblu.
– Jeden z wysokich rangą urzędników Administracji Prezydenta zadzwonił nie bezpośrednio do mnie, ale do mojej córki, i powiedział, że nie brał udział w podejmowaniu tej decyzji, a nawet jest jej przeciwny. Rozumiem zatem, że tę decyzję podjął nawet nie premier Białorusi, ale ktoś wyżej – mówi Łatuszka.
Jak twierdzi, zwolnienie go ma związek z tym, że odmówił zdjęcia z budynku teatru wywieszonej przez pracowników biało–czerwono–białej flagi. Opowiedział również, że kilka dni temu w Ministerstwie Kultury, podczas narady, w której uczestniczyli szefowie państwowych instytucji kulturalnych, minister Juryj Bandar polecił niszczyć w zarodku wszystkie inicjatywy akcji protestacyjnych czy strajków i zapowiedział, że każdy z obecnych odpowie za to osobiście.
Minister kultury Białorusi zwolnił Pawła Łatuszkę ze stanowiska Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały 17 sierpnia po tym, jak Łatuszka poparł protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich oraz łamaniu praw człowieka przez białoruskie służby. W następstwie zwolnienia dyrektora aktorzy złożyli wypowiedzenia. Teatr Kupałowski jest najstarszym państwowym teatrem na Białorusi, główną sceną w kraju.
mm,md/belsat.eu
