Zmicier Sasnouski, kierujący jednym z najpopularniejszych zespołów muzyki dawnej, poinformował dziś na Facebooku, że wyjechał na Ukrainę i jest teraz bezpieczny.
Muzyka i historyka zatrzymano 13 listopada w Klecku, gdzie uczestniczył w akcji upamiętnienia zabitego przez tajniaków Ramana Bandarenki. Weekend spędził w areszcie tymczasowym i 16 listopada stanął przed sądem, który skazał go na 810 rubli (1200 złotych) grzywny za udział w nielegalnym zgromadzeniu.
18 listopada na klatce schodowej bloku artysty pojawili się nieznani mężczyźni w cywilnych ubraniach, którzy wypytywali o niego. Dziś muzyk zameldował się cały i zdrowy na Ukrainie.
Zmicier Sasnouski jest historykiem, lutnikiem i multiinstrumentalistą, autorem książki „Historia białoruskiej kultury muzycznej od starożytności do końca XVIII wieku”, pierwszego podręcznika akademickiego o historii białoruskiej muzyki. W młodości praktykował jako czeladnik u tworzącego instrumenty ludowe łotewskiego lutnika.
W 1999 roku założył zespół muzyki dawnej „Stary Olsa”. Grupa odtwarza instrumenty i pieśni z czasów świetności Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jest jednym z białoruskich zespołów najbardziej rozpoznawanych na świecie.
12 listopada „Stary Olsa” poświęcił swój nowy klip „Szturm zamku Pulen” zabitemu Ramanowi Bandarence.
– To pieśń opowiadająca o tych, którzy honor i wolność cenili ponad wszystko – napisali muzycy.
31-letni plastyk i aktywista Raman Bandarenka zmarł w mińskim szpitalu od obrażeń mózgu zadanych mu na komisariacie. Mężczyzna został zatrzymany przez milicyjnych tajniaków na tzw. placu Zmian – podwórku jednego z blokowisk, które stało się centrum społecznego oporu przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki.
Śmierć aktywisty wywołała oburzenie Białorusinów, którzy wyszli na protesty i akcje pamięci w całym kraju.
sk,pj/belsat.eu