Kwarantanny nie ma? Zajęcia w polskiej szkole w Grodnie odwołane i… cisza


W grodzieńskiej szkole nr 36 z polskim językiem nauczania wstrzymano lekcje. Jednak nikt nie jest w stanie wyjaśnić dlaczego.

Nie jest możliwe dodzwonienie się do dyrektora czy choćby sekretarki. Na szkolnej stronie internetowej nie ma nawet najkrótszej wzmianki na temat tego, co się dzieje, czy choćby o sposobach nauki w sytuacji pandemii.

W dowiedzeniu się, o co chodzi, nie pomagają lokalne portale internetowe, ani strona grodzieńskich władz. Co gorsze nawet rodzice uczniów nie chcą odpowiadać na pytania, bojąc się, że może to zaszkodzić ich dzieciom. Jednym słowem wszyscy nabrali wody w usta.

„Piszę w Facebooku, żeby ktoś się dowiedział, ci się dzieje”

Już kilka dni temu Andrzej Poczobut, aktywista nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi poinformował na Facebooku, że w polskiej szkole, w której uczą się jego dzieci, wykryto koronawirusa. Według jego relacji uczniowie i nauczyciele dwóch klas trafili na kwarantannę – jako osoby bezpośrednio kontaktujące się z zarażonymi.

Wiadomości
Koronawirus w polskiej szkole w Grodnie?
2020.05.17 15:16

To jedyny człowiek w całym Grodnie, który stara się przekazać informację o sytuacji w szkole, w której uczą się jego dzieci. Co prawda, mało kto nawet komentuje jego posty.

– Piszę, żeby choć rodzice wiedzieli, co się odbywa w szkole, w której uczą się ich dzieci – podkreśla Poczobut.

I po raz kolejny informuje, że zajęcia zostały odwołane, jednak nie z powodu kwarantanny, a dlatego, że „nie ma komu pracować”. Zachorowania wykryto wśród pracowników administracji, nauczycieli, sprzątaczek, ochroniarzy nie mówiąc o uczniach.

Nieszczęsne dzieci, nieszczęsne nauczycielki

Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że wykrycie takiej ilości zarażonych oznacza wybuch epidemii w szkole, jednak władze reagują po swojemu. Nie ma więc sensu apelować do sumień urzędników.

– Dziś jak stałem pod szkołą i patrzyłem na dzieci, które przyszły zdawać egzaminy i na nieszczęsne nauczycielki… Te działania władz Białorusi nadają się na paragraf Kodeksu Karnego – napisał.

Jedyną osobą, z którą udało się porozmawiać to inna działaczka ZPB Andżelika Orechwo, której dwójka dzieci uczy się w szkole nr 36. Jednak ona nie puściła ich na lekcje jeszcze przed wiosennymi feriami.

Jak opowiada, jeszcze w maju nauczyciele próbowali kontaktować się z uczniami, którzy nie przychodzili na lekcje przy pomocy komunikatorów, jednak szybko się to urwało.

– Jak widać, nauczyciele mieli wystarczająco pracy z tymi, kto przychodził do szkoły, choć do klasy przychodziło mniej niż połowa – dodaje.

Teraz sama zajmuje się nauką własnych dzieci. Na spacer wychodzą tylko, gdy na podwórku nie ma ludzi. Dzieci jej zdaniem są już tym wszystkim zmęczone, jednak ona sama nie puści ich do szkoły, zanim nie skończy się pandemia.

Szkoła nr 36 w Grodnie jest szkołą państwową tak jak pozostałe ogólnokształcące szkoły podstawowe na Białorusi. Podlega Ministerstwu Edukacji i działa zgodnie z programem nauczania opracowanym dla białoruskich szkół.

Białoruskie władze nie informują o liczbie zakażonych w Grodnie. Ministerstwo Ochrony Zdrowia powiadamia codziennie jedynie o liczbie chorych w całym kraju.

Wiadomości
Polską szkołę w Grodnie zamknął koronawirus
2020.05.21 15:28

mk,jb/belsat.eu

Aktualności