Władze wreszcie jakby zauważyły, że pod Mińskiem znajduje się cmentarz, na którym pochowano tysiące niewinnych ofiar stalinizmu. W Kuropatach miał miejsce niecodzienny czyn społeczny.
Działacze proreżimowych związków zawodowych, Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM) i Białej Rusi uprzątali gałęzie po niedawnej wycince drzew. Akcję szeroko relacjonowały państwowe media.
Dzień wcześniej pracownicy służb państowych wycinali drzewa, a po cmentarzu jeździł ciężki sprzęt. Także wczoraj Łukaszenka oświadczył, że w Kuropatach zostanie zbudowany nowy pomnik. Ministerstwo kultury ogłosiło już konkurs.
Zainteresowanie władz Kuropatami wróciło po lutowej obronie miejsca, w którym w latach trzydziestych NKWD rozstrzeliwało Białorusinów. Protest był spowodowany rozpoczęciem budowy centrum biznesowego parędziesiąt metrów od cmentarza – na terenie, gdzie także mogą znajdować się wspólne mogiły. Wtedy to na placu budowy miasteczko namiotowe postawiła białoruska opozycja, a jaj aktywiści zablokowali maszyny budowlane.
W czasie, gdy komsomołcy porządkowali zapomniany przez nich do niedawna cmentarz, a państwowe media relacjonowały ich pracę, w centrum miasta trwały obchody Dnia Wolności. Przeciwko pokojowym demonstrantom wyprowadzono wojsko, ponad zatrzymano 600 osób, w tym dziennikarzy i obrońców praw człowieka.