Sekretarz Prasowy Ambasady RP w Mińsku Arkadiusz Kłębek poinformował Biełsat, że ambasada wie o dzisiejszej akcji usuwania krzyży w Kuropatach.
Dyplomata powiedział, że ambasada na razie nie będzie komentować sytuacji, ponieważ przygotowuje oficjalne oświadczenie.
Ku czci Polaków straconych i pochowanych na terytorium uroczyska, w 1994 roku Kuropatach wmurowano metalowy krzyż. W 2013 padł zniszczyli wandale. Odnowiony, jest regularnie odwiedzany przez polskie delegacje rządowe i parlamentarne, które przyjeżdżają do Mińska, i tam w tym miejscu składają wiązanki.
Liczba Polaków pochowanych w Kuropatach jest trudna do oszacowana, jednak może iść w tysiące. W 1937 r. rozpoczęła się bowiem masowa akcja eksterminacyjna Polaków w ZSRR w ramach tzw. operacji polskiej NKWD. W jej trakcie stracono 111 tys. osób pochodzenia polskiego zamieszkujących głównie tereny Białorusi i Ukrainy.
Według niektórych hipotez historycznych w Kuropatach mogą być też pochowani oficerowie straceni przez ZSRR w 1940 r. Historycy podejrzewają, że w mińskich archiwach znajduje się tzw. białoruska lista katyńska. Chodzi o spis 3870 oficerów, którzy nie zostali straceni na terenie Rosji i Ukrainy i ślad po nich zaginął. Jednak do dziś białoruskie władze i osobiście zaprzeczają jej istnieniu. Sam Łukaszenka stwierdził, że ani jeden polski oficer nie został stracony na terytorium Białorusi.
jb/belsat.eu