Książka nie o wydarzeniach, lecz o ludziach. Prof. Wiaczasłau Szwed zaprezentował „Requiem dla powstańców 1863-1864”


O swoim opracowaniu poświęconym uczestnikom powstania styczniowego autor opowiedział czytelnikom w Grodnie.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Jak podkreśla autor, książka jest hołdem złożonym powstańcom, stąd właśnie jej tytuł: „Requiem dla powstańców 1863-1864”. Gubernia grodzieńska”. Wiaczasłau Szwed opowiedział belsat.eu nie tylko o książce, lecz również o problemach związanych z badaniem historii powstania.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Nie o wydarzeniach, lecz o ludziach

W swojej książce prof. Szwed skupia się na personaliach, a nie na wydarzeniach historycznych. Są tu przedstawieni uczestniczy manifestacji poprzedzających wybuch powstania, założyciele i członkowie tajnej grodzieńskiej organizacji rewolucyjnej, komendanci oddziałów powstańczych oraz zwykli ludzie, którzy pomagali powstańcom.

– Powstańcami nazywam też wszystkich tych, którzy sympatyzowali insurgentom. Ludzie, którzy dawali jedzenie, odzież, ukrywali powstańców w swoich domach, ratowali rannych – wszyscy oni byli powstańcami. Dlatego, że kary dla tych ludzi były czasem nie mniej surowe, niż dla tych, którzy byli w oddziałach powstańczych – wyjaśnia autor.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Książka to solidny informator o postaciach związanych z powstaniem, które działały na obszarze guberni grodzieńskiej. Może być też użyteczne dla tych, którzy chcą odszukać wśród powstańców swoich przodków. Znalazł ich tam np. jeden z polskich kolegów profesora, któremu autor podarował egzemplarz książki.

Historyk podaje w niej “grodzieńskie adresy” powstańców oraz miejsca związane z powstaniem na Grodzieńszczyźnie.

– Książka profesora Szweda jest takim zbiorem informacji o guberni grodzieńskiej. Źródło na temat jednego regionu – żeby wziąć i szybciutko przeczytać – lakonicznie opisuje wydanie Wolha Siamaszka, opiekunka projektu.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Pozycja ukazała się dzięki platformie crowfoundingowej Talaka.by. Wolha Siamaszka sama zaproponowała badaczowi swoją pomoc w zbieraniu środków. Rozpoczęto go w styczniu tego roku.

– Środki zebraliśmy bardzo szybko, chociaż wielu z nas nie wierzyło i mówiło, że temat powstania jest nikomu niepotrzebny. Ludzie wsparli projekt i jestem bardzo zadowolona z wyniku – dodaje Wolha.

Czytajcie również:

O powstaniu jeszcze mało napisano

Książka jest podsumowaniem poszukiwań, które historyk prowadził od kilkudziesięciu lat. Wiaczasłau Szwed zajmuje się badaniami ruchu polityczno-społecznego na terenach Białorusi w XIX wieku od 30 lat, a od lat 60. uważa za ważną i aktualną również tematykę powstania 1863 roku. Chociaż z biegiem czasu jest ona inaczej naświetlana, to jest zapotrzebowana przez społeczeństwo i wciąż ma swoje „białe plamy”.

– Wcześniej zwracano uwagę na powstanie jako na społeczną walkę chłopów z caratem. Teraz patrzymy na powstanie jako na część ruchu narodowego i dlatego warto badać je nadal – przekonuje autor.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Od początku lat 90. badacze patrzą na powstanie przez inny pryzmat, ale spory ideologiczne wokół tych wydarzeń trwają do dziś.

– Właśnie aspekt narodowy powstania nie jest zbadany do końca. Do dziś mówi się, że to polskie powstanie, a należy wskazać na podstawie materiałów archiwalnych, na podstawie pamiętników, wspomnień i dzienników, że było to powstanie na ziemi białoruskiej i brali w nim udział właśnie ci, którzy tu żyli – mówi profesor.

Czytajcie również:

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Wydarzenia powstania jako materiał wychowawczy

Od czasów powstania minęło ponad 150 lat. Podejście do tamtych wydarzeń się zmieniło, a osoby powstańców obrosły mitami. We współczesnym białoruskim rozumieniu powstaniec z 1863 roku to dzielny kosynier, który szedł do walki „o wolność waszą i naszą”.

W rzeczywistości każdy uczestnik miał własny cel. Jeden spodziewał się dostać kawałek ziemi po zwycięstwie powstania. Drugi – chciał zarobić lub dosłużyć się stanowiska w przyszłym niepodległym państwie. Były przypadki, że ludzi zapędzano siłą do oddziałów powstańczych, ale też, że ludzie przyłączali się sami, aby zemścić się na panu, który przed zniesieniem pańszczyzny znęcał się nad swoimi chłopami. Na takie historie profesor Szwed też natrafiał i pokazuje je w swojej książce.

Autor uważa jedna mitologizację pewnych wydarzeń i osób historycznych za pozytywną. Ale tylko na pierwszym etapie:

– Na pewien czas możemy kreować bohaterów, zajmować się mitologizacją i wymyślać legendy. Ale później, na dalszym etapie należy dążyć do bardziej obiektywnego pokazywania powstania.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Historyk jest zdania, że taki mit był aktualny na początku XX wieku, kiedy rodził się białoruski ruch narodowy:

– Wydarzenia lat 1863 – 1864 oraz ludzie, który w nich uczestniczyli stali się nośnikami pamięci historycznej. Ta pamięć biła w sercach ludzi świadomych narodowo na początku XX wieku. To był patriotyczny materiał wychowawczy, bez którego byłoby znacznie trudniej.

Na przykładzie uczestników wyzwoleńczego powstania sprzed niemal 150 lat wychowują się młodzi ludzie również dziś. A książka profesora Szweda jest właśnie takim patriotycznym materiałem wychowawczym dla osób dopiero zapoznającymi się tematem powstania 1863 roku.

Wiaczasłau Szwed i Wolha Siamaszka wyrażają wdzięczność wszystkim, którzy przyłączyli się do zbiórki pieniędzy na wydanie książki.


Wiaczasłau Szwed urodził się 7 października 1956 roku w Grodnie. W swoim dorobku naukowym ma ok. 300 publikacji. Zajmuje się rozwojem społecznym i gospodarczym Białorusi w 1 poł. XIX wieku, rozwojem społeczno-politycznym ziem białoruskich w latach 1772-1863 oraz historią Grodna i Grodzieńszczyzny.

Jest doktorem nauk historycznych (2001) i profesorem (2005). Wykładał na Uniwersytecie w Grodnie, pracował jako prorektor w Instytucie Doskonalenia Zawodowego i Zmiany Kwalifikacji Zawodowych, był szefem katedry kultury białoruskiej i turystyki regionalnej.

Zdj. Wasil Małczanau/Biełsat

Został zwolniony z tego stanowiska, a Rada Uniwersytetu nie wybrała go na stanowisko profesorskie na zasadzie konkursowej. Naukowiec wystąpił wówczas z listem otwartym, uznając te decyzje za formę prześladowań politycznych.

Zwolnienie Wiaczasława Szweda publicznie krytykował m.in. Krzysztof Zanussi. Obecnie białoruski badacz pracuje w Polsce.

АК, cez/belsat.eu

Czytajcie również:

Aktualności