Dotychczas rosyjskie władze chętnie współpracowały ze środowiskami stadionowych chuliganów, wykorzystując ich w czasie aneksji Krymu i wojny w Donbasie. Przymykały też oko, gdy ci za granicą wywoływali awantury lub nawet zabijali kibiców z innych krajów. Teraz jednak za nic nie chcą, by burdy stały się wizytówką Mistrzostw Świata w Rosji.
Aleksander Papko jb/ belsat.eu