Kosmiczna wpadka: Putin przyleciał, a rakieta nie poleciała


Historyczny, pierwszy start rakiety z nowego kosmodromu Wostocznyj odwołano na minutę przed końcem odliczania.

o 5:01 czasu moskiewskiego rakieta nośna Sojuz-2.1a miała wynieść dziś  na orbitę trzy satelity – Michajło Łomonosow, Aist-2D i SamSat-218D. Obejrzeć kolejny triumf rosyjskiej myśli technicznej – pierwszy start z nowego kosmodromu wybudowanego w obwodzie amurskim, nad granicą z Chinami – przyleciał z Moskwy sam Władimir Putin.

Ze święta jednak nic nie wyszło. Na dwie i pół minuty przed startem wykryto awarię systemu sterowania, a na minutę przed końcem odliczania – start odwołano. Zamiast konferencji prasowej na temat sukcesu, pośpiesznie zwołano nadzwyczajną naradę z udziałem prezydenta i zaczęto szukać winnych.

„Jak zawsze odpowiedzialność za to, co odbywa się w sferze kosmicznej, spoczywa na tych ludziach, którzy się tym zajmują i tym kierują” – mężnie wziął winę na siebie szef państwowej korporacji Roskosmos Igor Komarow.

Specjaliści z Roskosmosu już ponoć znaleźli feralną usterkę. Teraz mają niecałą dobę na jej naprawienie. Jeżeli Sojuz nie wystartuje jutro o tej samej porze (to data rezerwowa), to zatankowana rakieta nie będzie mogła stać dłużej na polu startowym. Paliwo trzeba będzie zlać, a rakietę zdemontować. Putin powiedział, że do jutra zaczeka…

A tak poprzedniego dnia wieczorem historyczny start zapowiadał propagandowy kanał TV Rossija 24:

cez, belsat.eu.pl

Aktualności