Koronawirus nad Niemnem: Grodno za zatrzaśniętą granicą


Na dworcu autobusowym w Grodnie ruch jest znacznie mniejszy niż kilka dni temu.
Zdj. belsat.eu

Z jednej strony nie ma turystów, a biznes liczy straty. Z drugiej – są otwarte szkoły i restauracje, a kwarantanny nikt tu nie wprowadził. Białoruskie granice zamknięto tylko od zewnątrz – zrobili to jej sąsiedzi.

Na pierwszy rzut oka: wszystko prawie jak zawsze?

W przeciwieństwie do wszystkich sąsiednich krajów, na Białorusi nie wprowadzono kwarantanny w związku z pandemią. W Grodnie, 20 km od granicy z Polską, rano rodzice prowadzą dzieci do przedszkoli, dzwonią dzwonki na lekcje w szkołach. Przerwa świąteczna odbędzie się zgodnie z planem – pod koniec marca.

Wiadomości
Koronawirus: białoruscy studenci domagają się uczenia na odległość
2020.03.17 16:39

Przedsiębiorstwa działają, komunikacja miejska jeździ według normalnego rozkładu. Co prawda po pracy autobusy i trolejbusy są myte specjalnymi roztworami. Można wybrać się do restauracji lub kawiarni. W sklepach jak zawsze jest wielu ludzi, którzy wracają z pracy. Za to w aptekach kolejek nie widać.

“Obudź się i pij kawę”. Na grodzieńskich ulicach toczy się normalne życie.
Zdj. belsat.eu

Owszem, kilka dni temu odwołano imprezy masowe i inne wydarzenia z udziałem dzieci, a zaplanowane koncerty i wystawy przełożono na później. Tak wygląda teraz życie w Grodnie. Na pierwszy rzut oka toczy się prawie normalnie.

Biznes liczy straty i prosi o pomoc

Od razu można dostrzec jednak nietypowe zjawisko: w ciągu ostatnich dwóch lat, od kiedy w Grodnie zaczął funkcjonować tryb bezwizowy, można było tu usłyszeć prawie każdy język europejski – zwłaszcza w centrum miasta. Teraz znów słychać przeważnie rosyjski. Koronawirus zabrał Grodnu turystów. Nie słychać, żeby na ulicach mówiono po polsku, litewsku, angielsku czy niemiecku… Znikli też uliczni artyści i muzycy, praktycznie nie ma handlarzy z pamiątkami. Chociaż pogoda sprzyja.

Po centrum Grodna nie spacerują turyści, do których już zdążyli się przyzwyczaić mieszkańcy miasta.
Zdj. belsat.eu

– W ogóle nie ma żadnych wycieczek – opowiada przewodnik miejski Wiktar. – I nie tylko nie przyjeżdżają z zagranicy, ale nie ma też grup z Białorusi. Nawet dzieci z Brześcia do Grodna nie przyjeżdżają.

W biurach podróży siedzi teraz zazwyczaj jeden pracownik. Odbiera głównie telefony, bo klienci nie przychodzą.

– Praktycznie wszystko stanęło – z niedowierzaniem kręci głową Iryna z biura Haraczy Tur. – Z przyjeżdżających w ogóle nikogo nie ma, a w sprawie wyjazdów ludzie kontaktują się tylko po to, żeby przełożyć terminy. W najlepszym wypadku… Bo niektórzy już odwołują nawet wyjazdy wakacyjne.

Nie ukrywa, że z podobną sytuacją spotyka się po raz pierwszy w swojej pracowniczej karierze.

– Na Zachodzie obiecują pomoc dla swoich przedsiębiorców. Nasze władze milczą – zauważa.

Wiadomości
Łukaszenka: panika groźniejsza od wirusa
2020.03.19 13:55

Swiatłana, właścicielka biura podróży Don Kichot też mówi o tym problemie. I dodaje, że krajowe stowarzyszenie agencji turystycznych już napisało list do władz z prośbą o udzielenie branży pomocy w tym trudnym okresie. Nie są to żadne wymyślne propozycje – prośba dotyczy takiej pomocy, jaką obiecują rządy sąsiednich, europejskich krajów.

– Prosimy, aby ratując nasz biznes, rząd zamroził czynsze za lokale, odroczył płatności za opłaty komunalne oraz zawiesił podatek dochodowy i VAT, oraz odstąpił od kar i odsetek za zaległości w płatnościach – mówi właścicielka biura.

O odpowiedzi z Mińska na razie nic jej nie wiadomo.

Stoją autokary i „marszrutki”

Od początku tygodnia nie ma połączeń z Polską i z Litwą: zawieszono kursowanie pociągu Grodno – Kraków, odwołano przejazdy autobusów i „marszrutek” – czyli małych, rejsowych busów. Pociąg do Moskwy jeździ, ale od 18 marca obywatelom Białorusi zabroniono wjazdu do Rosji.

fotoreportaż
Białorusko-rosyjska granica „jednostronnie” zamknięta. Dzień pierwszy
2020.03.18 19:15

Chcieliśmy kupić bilet na „marszrutkę”do Białegostoku. Takie przejazdy organizuje m.in. miejscowy przewoźnik TAF. Ale po dodzwonieniu się na właściwy numer, w słuchawce brzmiał tylko nagrany, oficjalny komunikat:

– Transportowa Agencja Fawaryt zawiesiła międzynarodowe połączenia autobusowe w związku z zamknięciem granic przez Polskę i Litwę. W razie zlikwidowania ograniczeń dotyczących przemieszczania się przez granicę, kursy będą wznowione. Prosimy o sprawdzanie informacji na stronie internetowej.

Autokary jeżdżące do Polski zostały na parkingach.
Zdj. belsat.eu

Dyspozytorka z innej firmy – ClassTour – która codziennie wysyłała do Białegostoku 12 takich „marszrutek”, informuje nas, że sprzedaż biletów wstrzymano na 10 dni. Oznacza to też, że wszyscy zatrudnieni w firmie siedzą bez pracy.

– Tracimy na każdym dniu. I nie wydaje się, że coś się zmieni po 10 dniach – dzieli się swoimi obawami. – A przecież tylko jedna „zielona karta” dla busa kosztuje 160 dolarów miesięcznie. A jeśli autobusów jest 10? A kierowcy, inni pracownicy? Sami liczcie straty…

Do hotelu nikt nie przyjechał. Hostel zamknięto

A administratorka położonego w samym centrum miasta hotelu Sławia przypomina, że dotąd około połowę miejsc zajmowali w nim cudzoziemcy. Głównie były to wycieczki z Polski i z Litwy. Teraz liczba rezerwacji gwałtownie spadła.

– W ten weekend nikt nie przyjechał. Goście hotelowi to już tylko Białorusini, którzy przyjechali w delegacjach służbowych – mówi nam Wolha.

Wiadomości
Stutysięczny „bezwizowy” gość w Grodnie. Przyjechał z Białegostoku
2019.10.23 13:45

Mniej więcej tak samo wygląda sytuacja w innych hotelach. Wszyscy mają nadzieję, że nie potrwa to długo. Ale np. Gosteam – mogący przyjąć 55 gości największy hostel w Grodnie – już zamknięto.

– Nie ma turystów – mówi wprost pani Anastasija, jego właścicielka.

W hostelu mieszkali przede wszystkim turyści z Polski i Rosji. Teraz nie przyjeżdża nikt.

– Do 5 maja klienci odwołali wszystkie rezerwacje. Nie ma nawet białoruskich turystów dlatego, że w mieście odwołano wszystkie imprezy masowe. Podjęliśmy decyzję o zamknięciu się na miesiąc – tłumaczy szefowa Gosteamu.

„Brakuje nam polskich piosenek…”

Mimo że restauracje i kawiarni w mieście są otwarte, to klientów jest w nich zauważalnie mniej. Szczególnie w weekendy. Andrej, administrator restauracji Karczma, też nie ukrywa obaw, że dostrzegalny teraz brak turystów niebawem odbije się na dochodach.

Ani jednego klienta nie ma też w sąsiednim lokalu przy ulicy Thalmanna. Ale kelnerzy mówią, że w porę się tam „przeprofilowano”: teraz zajęli się cateringiem i dostarczają gotowe posiłki na zamówienie. I to naprawdę ratuje sytuację, ponieważ liczba takich zamówień stale wzrasta.

– Co prawda brakuje wieczornych rozmów po angielsku i polskich piosenek – zauważa jeden z kelnerów. – Zupełnie inaczej się pracuje, kiedy w sali jest pełno klientów.

Foto
Bezwizowe Grodno. Miasto zalane przez turystów z Polski
2019.09.13 14:00

Wystawa z Sopotu nie dojechała

Znacznie mniej jest też zwiedzających grodzieńskie muzea i galerie. W sklepiku z pamiątkami niedaleko Starego i Nowego Zamku – pusto. Właścicielka nie ma wątpliwości: trzeba będzie zamykać.

Cisza panuje też w muzeum Elizy Orzeszkowej. W ubiegłym roku zwiedziło je ponad 10 tys. turystów – głównie z Polski. Bilet uprawniający do przejścia przez utrzymane w stylu epoki pokoje i zapoznania się z ekspozycją kosztuje 2 ruble (prawie 4 zł). Na białoruskie warunki to niemały dochód, ale teraz go zabrakło.

Przed grodzieńskim muzeum Elizy Orzeszkowej – pustki. W muzeum – też.
Zdj. belsat.eu

A w grodzieńskiej hali wystawowej trzeba było odwołać wystawę malarstwa z Galerii Sopockiej. Co roku pokazywano tu nowe prace artystów z Trójmiasta, a grodnianie wozili swoje obrazy do Polski. Zaplanowane na marzec i kwiecień koncerty przenosi na późniejsze terminy Filharmonia Grodzieńska.

Od wtorku działalność ograniczył Konsulat Generalny RP w Grodnie. Dokumentów na wyjazd do Polski nie wyrobi się też poprzez oficjalnego pośrednika, czyli centra wizowe. Zostały zamknięte, podobnie jak firmy zajmujące się pośrednictwem pracy w Polsce.

Wiadomości
Konsulaty RP na Białorusi wstrzymują przyjmowanie dokumentów
2020.03.17 07:53

Zamknięta z zewnątrz granica jest jednym z najważniejszych tematem sąsiedzkich rozmów, podczas których na jaw czasem wychodzą mniej oczywiste, ale nie mniej dokuczliwe problemy.

– Wszystko da się wytrzymać – mówi jeden ze znajomych, który jak wielu mieszkańców regularnie jeździł do Polski na zakupy, załatwiając przy okazji „drobne interesy”. – Ale gdzie teraz będziemy kupować lekarstwa? Przecież w białoruskich aptekach kosztują one dwa, a czasem trzy razy drożej!

Według danych ze środy w Grodnie ujawniono jedną osobę zakażoną koronawirusem, a 36 osób znajduje się w szpitalach na obserwacji.

Wiadomości
51 potwierdzonych przypadków koronawirusa na Białorusi
2020.03.18 12:57

mk, cez/belsat.eu

Aktualności