Kolor protestu: czarny. Anarchiści są gotowi do użycia siły


Podczas ostatnich protestów przeciwko „podatkowi od darmojazdów” w Brześciu i Mińsku szczególną aktywność prezentowali białoruscy anarchiści. Zostało to niezauważone przez władze, które rozpoczęły prześladowanie aktywistów spod czarnego sztandaru. W środę w Mińsku, po zakończeniu legalnego mitingu i Marszu Niedarmozjadów, anarchiści zostali brutalnie pobici, zawiezieni na komisariaty i skazani w trybie ekspresowym na karę aresztu. Belsat.eu wyjaśnia, kim są anarchiści i dlaczego stali się ważną częścią białoruskich protestów.

Ruch anarchistyczny na Białorusi nie jest zjednoczony i nie ma żadnych konkretnych liderów. Wśród grup anarchistycznych są takie, które skłaniają się ku nacjonalizmowi (to zwolennicy tak zwanego etno-anarchizmu, jak grupa „Poszuh”), jak i te, dla których czynnik narodowy nie ma najmniejszego znaczenia (na przykład grupa „Rewolucyjne Działanie”, wokół której zbierają się tak zwani rewolucyjni anarchiści). Są i grupy wąsko wyspecjalizowane – na przykład „Anarchistyczny Czarny Krzyż”, który skupia się na pomocy aresztowanym anarchistom. Organizacje anarchistyczne na Białorusi działają osobno, ale podczas niektórych akcji mogą jednać swoje wysiłki.

Anarchiści zawsze byli pod obserwacją białoruskich służb, ale presja na nich zwiększyła się wraz z początkiem protestów przeciwko „podatkowi od darmozjadów”.

6 marca państwowy kanał telewizyjny Biełaruś-1 wyemitował film propagandowy „Telefon do przyjaciela”, w którym szczególną uwagę poświęca się niebezpieczeństwu, jakim ma być ruch anarchistyczny. W telewizyjnym materiale, jak też na łamach państwowej gazety Sowietskaja Bielorussija, twierdzi się, że białoruscy anarchiści jeżdżą po naukę do Kijowa, gdzie uczą się specyfiki walk ulicznych, tworzenia materiałów wybuchowych itd. Pośród grup anarchistycznych, które miałyby przechodzić takie kursy, wymienia się Poszuh i Rewolucyjne Działanie.

To właśnie anarchiści z Rewolucyjnego Działania 14 marca umieścili na swoim profilu na Facebooku wezwanie  do wyjścia 18 i 19 marca na Marsz Niedarmozjadów w tych miastach, w których protesty jeszcze się nie odbyły. Sugerują oni zorganizować 18 marca mitingi w Borysowie, Żodzinie, Kobryniu, Swietłahorsku, Nowopołocku, Łunincu, Gorkach, Soligorsku, Osipowiczach, Lidzie, Mozyrzu i Rzeczycy. 19 marca zaś w Baranowiczach i Słonimiu.

Skontaktowaliśmy się z Rewolucyjnym działaniem przez ich profil na Facebooku, a anarchiści zgodzili się odpowiedzieć na pytania Biełsatu.

Pozycję organizacji przedstawił działacz, który przedstawił się jako Anton. Podkreślił, że jego wypowiedź jest zgodna z oficjalnym stanowiskiem grupy.

„Przemoc nie jest sprzeczna z anarchizmem”

 

Anton opowiada, że anarchiści Rewolucyjnego działania mają zamiar 25 marca wziąć udział w protestach w Mińsku z okazji Dnia Woli, ale konkretnego planu działań póki co nie ujawniają.

Na pytanie, czy anarchiści uznają za możliwe użycie siły w ramach swojej walki, przedstawiciel rewolucjonistów odpowiedział tak:

„Nie uważamy, by cel uświęcał środku, dlatego w swojej walce nie wykorzystujemy metod, które są sprzeczne z zasadami anarchizmu. Przy czym przemoc, użycie siły nie jest sprzeczne z anarchizmem. Uważamy siłową odpowiedź na działania milicji i służb za możliwą, o ile ośmielą się oni użyć przemocy wobec protestujących. Na przykład, jeżeli zaczną bić kobiety, które upadły na bruk, jak to było w 2010 roku.”

Białoruscy anarchiści są też gotowi „wszystkimi możliwymi sposobami” walczyć przeciwko potencjalnej rosyjskiej agresji.

My, jako anarchiści rewolucyjni, uważamy wszystkie państwa za ciemiężycieli mas pracujących: czy to w Europie, Azji czy Ameryce. Przy tym nie uważamy, by Ukraińscy, czy Rosjanie byli wrogami ludu białoruskiego, w przeciwieństwie do putinowskiego reżimu. Okupację Białorusi przez Putina uważamy za potencjalne zagrożenie, z którym mamy zamiar walczyć wszelkimi możliwymi metodami” – mówi Anton.

Odmawia jednak odpowiedzi na pytanie, ilu rewolucyjnych anarchistów tworzy ich ugrupowanie.

„Nie wysadzilibyśmy nigdy własnego ludu”

 

Rewolucyjne działanie neguje odpowiedzialność białoruskich anarchistów za podpalenie kijowskiego sądu rejonowego w październiku 2016 roku, jak to pokazano na antenie Biełaruś-1 w filmie „Telefon do przyjaciela”.

„Podpalenie sądu hołosejewskiego rzeczywiście było dziełem anarchistów, ale do tej pory nie wiadomo, kto wziął w tym udział. Wydaje się nam, że próba wykorzystania konkretnych nazwisk w takim filmie, nie jest niczym więcej, jak próbą zastraszenia aktywistów” – mówi Anton.

Przy czym Rewolucyjne Działanie nie zaprzecza temu, że współpracuje z ukraińskimi anarchistami z Rewolucyjnej Dii. Dodatkowo, Ukraińcy nie wymawiają się kontaktów z białoruskimi towarzyszami.

 

„O naszych kontaktach z białoruskimi anarchistami nie możemy nic powiedzieć ze względów bezpieczeństwa” – tłumaczą ukraińscy rewolucyjni anarchiści, zapytani na za pomocą ich Facebooka.

Anton przyznaje, że Siarhiej Ramanau, którego w filmie „Telefon do przyjaciela” oskarża się o planowanie eksplozji podczas obchodów Dnia Niezależności w Mińsku w 2014, rzeczywiście był anarchistom i podczas zatrzymania znaleziono przy nim trotyl.

Ale oskarżenia o próbę przeprowadzenia zamachu terrorystycznego Anton nazywa „chorą fantazją propagandzistów Białoruskiej Telewizji”.

„Bezwarunkowo, stwierdzenie mówiące, że anarchiści chcieli wysadzić bombą w czasie Dnia Niezależności to absolutne i bezczelne kłamstwo. Nigdy nie zdecydowalibyśmy się na wysadzenie w powietrze własnego ludu, zwyczajnych pracujących Białorusinów” – twierdzą anarchiści-rewolucjoniści.

Ideologię „Rewolucyjnego Działania” Anton charakteryzuje jako anarchizm socjalistyczny: według jego słów, ich grupa opiera się na pracach Kropotkina, Bakunina i Malatesty, a także praktyce takich rewolucjonistów przeszłości, jak Nestor Machno i Buenaventura Durruti.

„Moim głównym wrogiem jest każda władza: i Łukaszenka i Statkiewicz”

 

Podczas marcowych protestów można było zauważyć, że pod czarnymi maskami swoje twarze chowają i dziewczyny. Dziś stoją pod czarnym sztandarem na równi z chłopakami: w swoim środowisku nazywają się wzajemnie „towarzyszami”.

Białoruscy anarchiści uczestniczyli w Marszu Niedarmozjadów w Brześciu, Mołodecznie, Mińsku. Umówiliśmy się na wywiad z 22-letnią Maryją (nazwiska nie podała ze względów bezpieczeństwa), która dołączyła do rewolucyjnych anarchistów w 2012 roku. Dziewczyna, która ma za sobą osiem zatrzymań, zgodziła się na spotkanie w centrum Mińska, kontaktując się wcześniej przez anonimowy komunikator. Jeśli mówimy o konspiracji, to anarchiści zazwyczaj nie wykorzystują do korespondencji standardowych czatów z Facebooku czy VKontakcie. Strona Rewolucyjnego Działania jest co jakiś czas blokowana, ale aktywiści tworzą liczne adresy zapasowe i kontynuują rozprzestrzenianie informacji.

Według Maryi, w odróżnieniu od zbliżonych ideologicznie ugrupowań Poszuh i Promień, sympatycy Rewolucyjnego Działania nie uważają języka białoruskiego, symboli narodowych za ważny składnik swojej działalności.

„Język nie ma dla nas znaczenia, on może być dowolny. Jedyną flagą, jaką uznajemy, jest czerwono-czarna i czarna. Historia Białorusi, biało-czerwono-biała symbolika – to nie dla aktywistów Rewolucyjnego Działania. Państwo rosyjskie, państwo białoruskie, czy w ogóle jakiekolwiek państwo, to nasz główny wróg. Wcześniej, gdy mówiłeś po białorusku, czyniło Cię to innym, nie takim, jak wszyscy, to był protest. Teraz nic białoruskojęzycznemu człowiekowi nie grozi” – dzieli się swoimi poglądami dziewczyna.

Dla Maryi i jej towarzyszy głównym powodem udziału w protestach jest motywacja socjalna, a nie narodowa.

„Gdy człowiek nie ma czego jeść, to jaka dla niego różnica, czy jest Białorusinem, czy Rosjaninem?” – retorycznie pyta anarchistka. „Prawda, trzeba przyznać, że rosyjska interwencja byłaby dla nas tragedią. Patrząc na Krym, gdzie towarzyszy-anarchistów „sprzątnęli”, masowo represjonowali, wtrącili za kraty, dobrze rozumiem związane z niebezpieczeństwem agresji ze strony Rosji – mówi Maryja. – Jednak dla nas wrogiem jest każda władza: i Łukaszenka, i Statkiewicz, i abstrakcyjne siły prorosyjskie. Władza może różnić się stopniem autorytarności, ale pozostanie moim osobistym wrogiem i wrogiem każdego ideowego anarchisty” – dodaje rewolucjonistka.

Maryja po raz pierwszy została zatrzymana podczas jej pierwszej akcji: 17-latka została pobita na komisariacie. Bito ją po twarzy i po nerkach.

„I wtedy, i potem coś do mnie miało kierownictwo posterunków milicyjnych. Podczas przesłuchania, gdy składa się protokół o naruszeniu prawa, on bił mnie po twarzy. Padam i znów mu mówię: „Niczego się ode mnie nie dowiecie.”

W rezultacie dziewczyna została wyrzucona z uniwersytetu pedagogicznego. Latem 2016-go roku nieznani sprawcy oblali czerwoną farbą budynek państwowego przedsiębiorstwa medialnego. Maryja była przesłuchiwana jako uczestnik „aktu wandalizmu”.

Zainteresowało nas, w jaki sposób anarchiści będą protestować 25 marca.

„Nie uważamy, by było warto od razu używać metod siłowych. Myślę, że po akcjach anarchistów pozostaje wrażenie, że „grupka młodzieży przychodzi i tworzy specyficzny performance”. Siły nie można używać bezpodstawnie. Jeżeli zobaczymy, że biją lud, zwykłych ludzi pracy, to damy radę milicjantom. Gdy lud zapragnie postawić namioty na placu – to anarchiści się dołączą.”

Wywiad, który zapisaliśmy podczas spotkania w Mińsku, dziewczyna prosiła wysłać jej do autoryzacji. Jednak nagle zatrzymano ją i posadzono na 15 dni w areszcie. Teraz Maryja znajduje się za kratami, w areszcie na Akrescina, jak jej liczni towarzysze.

Czytaj także:

Ciąg dalszy represji wobec dziennikarzy Biełsatu

Anarchiści z Brześcia „odsiedzieli” 5 dni. I od razu skazano ich na kolejną karę aresztu

Tajniacy porywają ludzi w Mohylewie – NOWE WIDEO

Ihat Iliasz, Kaciaryna Andrejewa, belsat.eu

 

Aktualności