Tradycyjny zwyczaj kultywowany przez młodzieżowe stowarzyszenie Tałaka z Homla obserwowała Łarysa Szczyrakowa. Wraz z kolędnikami wybrała się do wsi Michalki.
Kolędnicy z niedźwiedziem i kozą oraz Cyganami, muzykami i nieodłącznymi atrybutami, czyli gwiazdą i workiem, obszedł całą wieś składając jej mieszkańcom życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia, w ludowej białoruskiej tradycji nazywanych Kaladami.
W każdej chacie koza kłaniała się gospodarzom i tańczyła przed nimi. Potem przewracała się na podłogę i udawała nieżywą. „Ożywała”, kiedy gospodarze zaczynali częstować kolędników.
Przyszła Kalada wieczorem
Przyniosła kołacze w rzeszocie
Postawiła je na słupie
Sama siadła w kącie.
Członkowie Tałaki odnowili obrzęd palenia kozła i pająka ze słomy, który zapisali podczas jednej ze swoich ekspedycji etnograficznych. W ten sposób pali się wszystko niedobre, co odbyło się w minionym roku.
Po obejściu wszystkich chat kolędnicy zasiedli do świątecznej wieczerzy. Nie mogło zabraknąć na niej kutii. A o północy dziewczęta zajęły się wróżeniem.
Tekst i zdjęcia Łarysa Szczyrakowa, cez/belsat.eu