Jak wyglądały tradycyjne Kalady, czyli białoruskie Boże Narodzenie, dowiedzieli się goście Zaścianku Skrypleu pod Wołożynem, na skraju Puszczy Nalibockiej.
W tym roku głównymi kolędnikami zamiast dorosłych były dzieci. Po krótkim powtórzeniu tradycyjnych kolęd i obrzędowych gestów dziecięcy zespół złożony z kolędniczej “gwiazdy”, „kozy”, „niedźwiedzia”, „baby”, „żołnierza” i „workowego” udał się do chaty by złożyć rodzicom życzenia z okazji Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Co ciekawe, dzieci poradziły sobie z rolą całkiem dobrze: chłopcy początkowo „straszyli” gospodarzy, że wyłamią drzwi, jeżeli nie wpuszczą kolędników, już na zewnątrz śpiewali do wtóru przewodzącej pochodowi „kozie”, a „niedźwiedź” udanie naśladował dziewczynę przygotowującą się do dyskoteki i dzieci idące rano do szkoły.
Gdy „koza”już się wytańczyła, wraz z „koziołkiem” upadła nagle na podłogę, dostając za to od gospodarza wiele słodkich prezentów. Na koniec kolędnicy obsypali dorosłych i małych gości ziarnem – na płodność, zdrowie i domowy ład.
Z kolei Wasil Hryń, gospodarz Zaścianka Skrypleu, zaprezentował kolędniczą sprzedaż „konia”, który okazał się tresowany i pokazał, że konie umieją tańczyć i maszerować.
Boże Narodzenie na Białorusi nie może obyć się bez świątecznych tańców, żartobliwych przyśpiewek oraz czytania wierszy przy świecy. Najważniejszym prezentem dla dzieci i dorosłych była prawdziwie świąteczna atmosfera panująca w chutorze.
Zobaczcie także: