Kogo wybierze Smoleńsk? Możliwe, że nie Putina


&feature=youtu.be

Wnioskując po kampanii wyborczej, zachód Rosji popiera innego kandydata. Jak wyglądają wybory prezydenckie w Smoleńsku? Reportaż Zmitra Mickiewicza i Ihara Kuleja.

Do Moskwy 400 kilometrów, w niedzielę wybory, a w Smoleńsku mało kto wspomina o głównych kandydacie. Gubernator obwodu jest członkiem Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, więc ulice są całe w plakatach jej lidera – Żyrinowskiego.

Mówi Maksim, wolontariusz regionalnego sztabu LDPR:

– Nasz regionalny oddział LDPR prowadzi nie tylko akcje agitacyjne, ale też organizuje imprezy dla młodzieży. Okrągłe stoły, zawody sportowe, mecze siatkówki. Żadnych ograniczeń i presji nie ma.

Taka sytuacja nie drażni Moskwy. Przed lokalnymi władzami postawiono inne zadanie.

– Tak aktywnej akcji zachęcania wyborców do głosowania jeszcze nie było. Na reklamę wydawane są wielkie pieniądze z budżetu – komentuje Aleksandr Bogomaz, niezależny deputowany rady miejskiej.

Pikiety poparcia innych kandydatów to pojedyncze przypadki. Jesteśmy w miejscu, gdzie miesiąc temu był sztab przedwyborczy Kseni Sobczak. Teraz jest tu pusto, choć to najwłaściwszy czas na agitację.

Od sztabu opozycyjnej kandydatki otrzymaliśmy taki e-mail.

Dzień dobry Igorze,

Sztab w Smoleńsku, jak i niektóre inne, które pomyślnie wykonały swoje zadanie podczas zbierania podpisów, zakończył swoją pracę.

Filip, sztab Kseni Sobczak.

Jedynymi, poza LDPR, którzy aktywnie uczestniczą w kampanii wyborczej w Smoleńsku, pozostają lokalni aktywiści ze sztabu Aleksieja Nawalnego. Popularny, dzięki walce z korupcją, polityk nie został zarejestrowany jako kandydat na prezydenta. Obecnie Nawalny wzywa do bojkotu wyborów i przygotowuje kampanię obserwacji w lokalach wyborczych.

– Powinniśmy pokazać, że na wyborach nie ma wymaganej frekwencji. A Putin prezydentem jest bezprawnie – komentuje Andrej Wołowujew, koordynator smoleńskiego sztabu Aleksandra Nawalnego.

Kreml pozwolił różnym kandydatom, z małym wyjątkiem, bawić się w wybory. Ale nikt nie może sabotować głównego zadania – wysokiej frekwencji.

Dlatego ludzie Nawalnego spotkają się z naciskami w całej Rosji, Smoleńsk nie jest wyjątkiem.

– Wczoraj wychodząc z domu poszedłem do sklepu. Wyszedłem z niego, a na mnie już czekają. Dwaj funkcjonariusze z Centrum Walki z Ekstremizmem i dzielnicowy. Pokazali mi odznaki i zawieźli na posterunek – kontynuuje Andrej Wołowujew.

Potem był proces za udostępnienie w sieciach społecznościowych wezwania do masowego protestu. Andreja ukarano grzywną wysokości prawie dwóch i pół tysiąca dolarów. I jest to nie pierwsza członków lokalnego sztabu. Oprócz zatrzymań i grzywien, władze cały czas blokują ogólnokrajową stronę internetową ruchu Nawalnego.

Bez względu na to aktywiści twierdzą, że można pracować w takich warunkach. W przeciwieństwie do Białorusi, rosyjska opozycja wciąż ma narzędzia do kontroli wyborów – na przykład możliwość uczestniczenia w liczeniu głosów.

Ale to i tak nie wpływa na wynik.

– Procesy polityczne w Federacji Rosyjskiej kończą się prześladowaniem politycznym aktywistów i odrzucaniem przez sądy wszelkich skarg – mówi Aleksiej, prawnik smoleńskiego sztabu Nawalnego.

Istnienie w Rosji potężnych, prywatnych mediów regionalnych niczego nie zmienia. Media znają zasady gry – przestrzegasz pełnej samocenzury, albo zaczną się naciski.

Opowiada Jelena Chlimanowa, dziennikarka 7×7:

– Nie, nic podobnego. U nas nie ma takiego dziennikarstwa, za jakie można by karać.

W 2006 roku obniżono w Rosji minimalny próg frekwencji. Wybory będą ważne nawet jeśli zagłosuje dosłownie 5% ludności. Jednak Władimir Putin chce prawdziwego zwycięstwa, a więc i legitymizacji społecznej.

Większość zapytanych przez nas pójdzie na wybory. Z takim podejściem wynik wyborów jest przewidywalny. Właśnie dlatego część oponentów obecnego prezydenta uważa, że wybory te nie mają sensu.

– Nikogo nie zainteresuje mecz, którego wynik jest z góry znany – kontynuuje Aleksandr Bogomaz, niezależny radny miejski.

Tylko nudny mecz można zawsze wyłączyć, a wyborów już się nie da.

Materiał jest fragmentem programu “Praswiet” z Aliną Kouszyk.

PJ, belsat.eu

Aktualności