Kara śmierci za polską flagę. Co wydarzyło się w Głębokiem 11 listopada 1939 roku?


Korespondent Belsat.eu przybliża nieznane losy uczestników brawurowej akcji, którą uczczono polskie Święto Niepodległości dwa miesiące po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie II RP.

Do dziś nikomu nie udało się znaleźć dokumentalnych informacji o tych wydarzeniach. Być może w ogóle ich nie ma… Ale tę historię pamiętano przez całe dekady. Po raz pierwszy nasz korespondent usłyszał o niej szesnaście lat temu, od mieszkanki Głębokiego Heleny Pietkiewicz. Pani Helena urodziła się w 1921 roku i dobrze pamiętała wydarzenia 1939 roku. Niestety, w 2009 roku zmarła. Jednak miejscowy historyk Kastuś Szytal odkrył, że wspomina o tej historii również Kamil Krzemiński w książce „Szkoły ponadpodstawowe Naddwinia 1919-1939”.

Przedwojenny Rynek Kościuszki w Głębokiem. Zdjęcie z kolekcji Kastusia Szytala.

Według tej relacji, w nocy z 10 na 11 listopada 1939 r. pięciu młodych ludzi: Tadeusz Bergier, Mieczysław Szwarczyński oraz Kluczkowski, Jezierski i Łagun (imiona nieznane) wywiesili w mieście polskie flagi. Jedną przy portrecie Stalina w rynku – co miało wyglądać wyjątkowo komicznie – bardzo a także na magistracie, na posterunku milicji ioraz na gimnazjum.

Sprawcy zostali bardzo szybko ujęci. Jak się wydaje, byli śledzeni już wcześniej. 1 kwietnia 1940 skazano na karę śmierci. Ci, którzy widzieli ich w więzieniu mówili, że byli bardzo słabi i spuchnięci. Mimo odwołań i próśb do samego Stalina, wyroki wykonano. W 1941 r., kiedy na tereny II RP zajęte wcześniej przez ZSRR weszli Niemcy, ciał straconych nie udało się odszukać.

Bolszewicka trybuna na placu 17 września. Zdjęcie wykonane przez niemieckich żołnierzy. Zdjęcie z kolekcji Kastusia Szytala.

Denis Krawczenko, prezes Oddziału Związku Piłsudczyków RP w Witebsku, odnalazł w Archiwum Narodowym w Mińsku podsumowanie operacyjne za 19 listopada 1939 r. Aby wyobrazić sobie atmosferę tamtego czasu, warto przytoczyć ten artykuł niemal w całości.

Z tajnych danych wynika, że w mieście Głębokie istniała polska, „nacjonalistyczna organizacja kontrrewolucyjna”, która przygotowuje zamachy terrorystyczne przeciwko osobom lojalnym władzom sowieckim. “Struktura organizacji” miała obejmować następujące osoby:

1. SZWARCZYŃSKI Mieczysław, urodzony w 1916 r., niedawno wrócił z niewoli niemieckiej, kapral Wojska Polskiego, były szef organizacji „Strzelec”.

2. BERGER Tadeusz Stefanowicz, urodzony w 1919 r., syn policjanta.

3. TUŻYŃSKI Jan Władysławowicz, urodzony w 1920 r., syn komendanta posterunku policji.

4. MACULEWICZ Henryk Osipowicz, urodzony w 1920 r., z rodziny chłopskiej.

5. GIEMBICKA Maria, ur. 1921 r., z rodziny urzędniczej.

Budynek posterunku milicji w Głębokiem.

– W nocy z 11 na 12 listopada 1939 r. wspomniani członkowie oddziału organizacji zostali przez nas aresztowani, a podczas przesłuchania wszyscy przyznali się do przynależności do organizacji kontrrewolucyjnej i ujawnili, że organizacja ma na celu dokonanie aktów terrorystycznych przeciwko byłym członkom KPZB (Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi – od red.) i przez osoby lojalne wobec reżimu sowieckiego, a także podpalanie osiedli zamieszkałych przez ludność białoruską i przygotowywanie zbrojnego powstania przeciwko władzy sowieckiej. Prowadzimy śledztwo pod kątem otwarcia wiodącego centrum organizacji i wszystkich jej powiązań – czytamy w dokumencie.

Jego treść treść tego pośrednio potwierdzają wspomnienia Heleny Pietkiewicz. Opowiadała ona o agentach, którzy najpierw wzywali do stawiania oporu władzom sowieckim a następnie zgłaszali ich do NKWD.

Przedwojenne gimnazjum w Głębokiem. Zdjęcie z kolekcji Kastusia Szytala.

Kastuś Szytal dowiedział się o losach dwóch z pięciu bohaterów. Tadeusz Berger nie został rozstrzelany. Trafił do Gułagu, a stamtąd przez armię Andersa do Wielkiej Brytanii. Henryka Maculewicza 12 grudnia 1940 roku Sąd Okręgowy w Wilejce skazał na trzy lata obozów pracy przymusowej za “niedoniesienie o przestępstwie kontrrewolucyjnym”. Jego nazwisko figuruje w bazie danych polskich więźniów obozów w Workucie, a dalsze losy pozostają nieznane.

Z kolei w serwisie genealogicznym serwisie MyHeritage udało się znaleźć wzmiankę o innym bohaterze tej historii – Mieczysławie Szwarczyńskim. Według krewnych został rozstrzelany w 1940 roku, czyli krótko po aresztowaniu przez NKWD. Jego zdjęcie również zostało znalezione na tej stronie.

Mieczysław Szwarczyński. Źródło: myheritage.com

Analizujący te źródła Kastuś Szytal zauważa, że tylko jeden z tej piątki pochodził z centralnej Polski, pozostali byli rdzennymi mieszkańcami tych okolic.

– Niektórzy mieszkańcy Głębokiego uważali się za Polaków, widzieli swoją przyszłość w państwie polskim i dlatego bronili tego państwa. I nie mogli nie obchodzić Święta Niepodległości – podkreśla badacz.

Ale jego zdaniem ryzykowny czyn, za który zapłacili tak wysoką cenę, świadczy też o czymś innym: o prawdziwym obliczu nieludzkiego reżimu bolszewickiego, w którym cierpieli wszyscy: Polacy, Białorusini, Żydzi i przedstawiciele innych narodowości.

Plac kościelny w Głębokiem, przed wojną noszący nazwę 3 maja, władze sowieckie przemianowały na Plac 17 września. Tak też nazywa się do dziś. Nazwiska śmiałków, którzy sprzeciwili się wszystkiemu, co przyniósł ten dzień krajowi, w którym żyli, skazano na zapomnienie.

Fotoreportaż
“Żołnierzom-krajanom”. Jak pamięć o powstańcach i bohaterach 1920 r. przetrwała na białorusko-litewskim pograniczu
2020.11.05 17:26

Zmicier Łupacz, cez/belsat.eu

Aktualności