Zwycięstwo wyborcze Kanapackiej i Anisim dzieli opozycję


Mandat Hanny Kanapackiej to nie małe zwycięstwo opozycji, lecz wielka hańba Zjednoczonej Partii Obywatelskiej – uważa jej działaczka Wolha Majorawa i wraz ze swoimi zwolennikami grozi wystąpieniem z partii.

Majorawa, partyjna koleżanka Kanapackiej, startowała w innym okręgu. I przegrała. Uważa, że co do przyszłości politycznej zwyciężczyni kierownictwo Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP) powinno było naradzić się z innymi kandydatami. Ale tego nie zrobiło.

„Nie było kolegialnej decyzji partii, bo nic nie było przedyskutowane z innymi członami partii i „spikerami” [tak określano kandydatów, gdy zapowiadano, że biorą oni udział w wyborach tylko, aby wykorzystać możliwości kampanii agitacyjnej, a potem wycofają swoje kandydatury – od red.] – tłumaczy Majorawa. – Domagaliśmy się tego, by wysłuchano naszej opinii”.

Wcześniej i Hanna Kanapackaja, i jej partyjny szef Anatol Labiedźka oznajmili, że nie uznają legalności niedzielnych wyborów parlamentarnych. Zarazem jednak Rada Polityczna postanowiła skorzystać z okazji, którą podsunęły im władze.

„Nie wpisujemy się w ten system. Jesteśmy tymi, którzy chcą ten system zmienić i robią wszystko co możliwe w tym celu. Jeżeli mandat Hanny Kanapackiej będzie służył zmianie tego systemu, może nie dziś i jutro, ale doceni to większość ludzi na Białorusi” – zapewnia Anatol Labiedźka.

Władze specjalnie wpuściły do parlamentu deputowaną z AHP. To polityczna kombinacja – uważa politolog Uładzimir Mackiewicz.

„Liderzy AHP głośno mówili, że wycofają swoich kandydatów, którzy nawet zostaną przepuszczeni. Widocznie nikt nie przypuszczał, że przejdą właśnie kandydaci AHP. Ale skoro tak się stało, to za swoje słowa trzeba odpowiadać” – uważa ekspert.

W szachach określa się to terminem „zugzwang”: jakikolwiek wykona się ruch, sytuacja tylko się pogorszy. Zrezygnować z mandatu w parlamencie oznacza osłabienie swoich pozycji. Nie zrezygnować – to zdemoralizować członków partii. I proces ten już się rozpoczął.

„Podczas dyskusji wewnątrzpartyjnych nie usłyszałam ani jednej konkretnej odpowiedzi na pytanie. Słyszę tylko rozmowy, że jestem agentką KGB, że podważam prestiż partii i ją hańbię” – skarży się Majorawa.

Anatol Labiedźka uspokaja swój aktyw partyjny i zapewnia, że do rozłamu nie dojdzie. Pochwala cywilizowaną dyskusję, ale tylko wewnątrz zespołu.

„Jestem absolutnie wdzięczny i Hannie Kanapackiej, i Woldze Majorawej, i wszystkim pozostałym. Mieliśmy chyba 27 kandydatów na deputowanych, którzy bardzo się starali. Wszyscy w takim samym stopniu osiągnęliśmy cele, które postawiliśmy przed sobą w tej kampanii” – przekonuje Labiedźka.

Postawione zadania to pokazanie Białorusinom i obserwatorom zagranicznym niewiarygodność i nieprzejrzystość wyborów oraz zaprezentować obywatelom program reform „Milion miejsc pracy”. Fotel w parlamencie stał się niespodzianką – o wątpliwej wartości.

Co będzie dalej, i kto poprze stanowisko Wolhi Majorawej, okaże się na zjeździe wszystkich kandydatów – spikerów z AHP, który zaplanowano na 25 września. Ciąg dalszy nastąpi….

Jarasłau Ścieszyk, Biełsat[/vc_column_text][vc_column_text]

Czytajcie również >>> Opozycja kwestionuje wybory w okręgu, gdzie wygrała… opozycjonistka

Czytajcie również >>> Ich kandydatka znalazła się w parlamencie. Czy uznają wybory za demokratyczne?

Aktualności