Gratulacje wysłały też Chiny. Z kolei władze Rosji twierdzą, że życzenia po sierpniowych wyborach wystarczą.
Gurbanguły Berdymuchamedow jako pierwszy złożył Alaksandrowi Łukaszence oficjalne gratulacje po jego wczorajszym, ukrywanym zaprzysiężeniu. Azjatycki satrapa swoje pismo wysłał w czwartek rano czasu miejscowego, gdy na Białorusi był jeszcze środowy wieczór. Dyktator życzył Białorusi pokoju, dalszego rozwoju i rozkwitu. Sam rządzi Turkmenistanem od 14 lat, w czasie których żadne wybory w kraju nie zostały uznane za demokratyczne i sprawiedliwe.
Zaprzysiężenie Łukaszenki na szóstą kadencję prezydencką zaakceptowały także Chiny. Poparcie dla białoruskiego przywódcy wyraził Wang Wenbin, rzecznik chińskiego MSZ na rutynowym briefingu w Pekinie. Sekretarz generalny rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i prezydent ChRL Xi Jinping osobnych życzeń nie złożył, ale był jednym z pierwszych światowych przywódców, którzy pogratulowali Łukaszence „zwycięstwa w wyborach” z 9 sierpnia.
Media podkreślają, że inauguracji nowej prezydentury Łukaszence nie pogratulował jeszcze Władimir Putin. Jego rzecznik prasowy Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że rosyjski prezydent złożył życzenia z okazji wygranych wyborów i oddzielnych gratulacji nie będzie.
Białoruski przywódca nie ma po co czekać na miłe słowa od liderów Zachodu. Państwa Unii Europejskiej, USA i Kanada ogłosiły wczoraj, że nie uznają jego nowej kadencji.
Wczoraj przed południem Łukaszenka po raz szósty złożył przysięgę prezydencką. Inauguracja nowej kadencji odbyła się w sekrecie przed narodem – o tym, że się odbywa państwowe media poinformowały dopiero w trakcie ceremonii.
Wywołało to oburzenie Białorusinów, którzy wyszli protestować na ulice. O godzinie 18 wieczorem w wielu miastach kraju rozpoczęły się masowe manifestacje. W Mińsku były bardzo brutalnie tłumione przez milicję i wojska MSW. Łącznie zatrzymano 364 osoby, kilka zostało rannych.
pj/belsat.eu