Jakie interesy ma Izrael na Ukrainie?


Do Kijowa po raz pierwszy przyleciał Benjamin Netanjahu. Ukraińcy chcieliby, żeby zrobił jakiś gest pokazujący, że popiera ich, a nie Rosjan.

Ta wizyta nie zaczęła się dobrze. Wczoraj wieczorem w czasie lotu rejsowym samolotem EL-Al-u z Tel Awiwu do Kijowa małżonka premiera Izraela, Sara Netanjahu zrobiła awanturę. Bo kapitan samolotu nie przywitał jej z należytymi honorami. Izraelskie media twierdzą, że wzburzona małżonka premiera wskoczyła na fotel i krzyczała na załogę. Już w Kijowie goście z Izraela byli przywitani z odpowiednimi honorami.

To pierwsza od dwudziestu lat oficjalna wizyta premiera Izraela na Ukrainie. Media w Tel Awiwie podkreślają, że Ukraina jest jedynym, obok ich ojczyzny, krajem na świecie, gdzie zarówno prezydent Wołodymyr Zełenski, jak i premier Wołodymyr Hrojsman mają żydowskie korzenie i otwarcie to przyznają.

Benjamin Netanjahu nie przyleciał jednak do Kijowa z tego powodu. Izrael czekają za miesiąc wybory parlamentarne w których Netanjahu będzie walczył o utrzymanie władzy. Pochodzący z Ukrainy Izraelczycy są kluczową grupą wyborców. To dla nich izraelski premier będzie chciał coś załatwić u Zełenskiego. Również dla ukraińskiego prezydenta wizyta jest ważna. Chce pokazać, że Ukraina będzie ważniejszym partnerem Izraela, niż Rosja. I załatwić przy okazji kilka interesów.

Narkoboss w prezencie

Ekstradycja do Izraela Amosa Dov Silvera miała być prezentem. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) schwytała tego poszukiwanego w Izraelu słynnego bossa narkotykowego i zamierzała przekazać go Izraelczykom. Ale coś poszło nie tak. 15 sierpnia dwóch agentów SBU dostarczyło Silvera na lotnisko Boryspol. Mieli go zaprowadzić do samolotu lecącego do Tel Awiwu. Jednak w czasie, kiedy funkcjonariusze przechodzili kontrolę na lotniskowych bramkach i zapinali zdjęte wcześniej paski, izraelski przestępca korzystając z zamieszania po prostu oddalił się. I zniknął. Było o włos od kompromitacji Ukrainy.

Podejrzewano, że Silver przekupił oficerów. Dwa dni później SBU znalazła go w Umaniu. I tym razem już skutecznie wysłała do Izraela. Dla przeczulonych na punkcie bezpieczeństwa Izraelczyków takie kwestie mają znaczenie. Tym bardziej, że Zełenski chce, by izraelskie firmy zbrojeniowe współpracowały z ukraińskimi. Taka współpraca trwa zresztą od dawna: na Ukrainie produkowane są na izraelskiej licencji karabinki Tavor, czy elektroniczne systemy rozpoznania. Ale ukraińska zbrojeniówka, która utraciła po 2014 r. kooperantów z Rosji, teraz poszukuje dostawców technologii na Zachodzie, czy w Izraelu właśnie.

– Od dawna przekonujemy, że Siły Obronne Izraela to dla Ukrainy wzór, gdyż my, tak jak Izrael, musimy się przygotować na długotrwały konflikt z sąsiadem i płonącą wschodnią granicę – uważa Jurij Butusow, ekspert wojskowy i redaktor naczelny portalu censor.net. – Dlatego powinniśmy współpracować z Izraelczykami.

Nie ma jednak nic za darmo. Netanjahu chce przywieźć z Kijowa coś, czym się pochwali w kampanii wyborczej. Wiadomo, że będzie z Zełenskim rozmawiał o podpisanej już, ale nie wprowadzonej w życie (potrzeba ratyfikacji w Knesecie) umowie o wolnym handlu między Izraelem a Ukrainą. Oba kraje zniosą wzajemnie do 80 proc. ceł. Ważne będzie również uregulowanie kwestii emerytur. Obecnie bardzo często jest tak, że pochodzący z Ukrainy Izraelczycy pobierają emerytury w obu krajach.

No i pozostaje delikatna sprawa problemów, jakie w ostatnich miesiącach mają izraelskie wycieczki jadące na Ukrainę do żydowskich miejsc pamięci i kultu. Bardzo często zdarza się, że są na lotnisku w Kijowie zatrzymywane i zawracane z powodu braku środków wymaganych dla przyjezdnych. Zresztą strona izraelska stosuje podobne metody i zawraca z lotnisk wielu Ukraińców, uznając że jadą do nielegalnej pracy.

Wiadomości
Na lotniskach toczy się cicha wojna między Izraelem a Ukrainą
2019.02.20 14:24

Dyplomatyczny blitzkrieg

Zełenski od początku swojej prezydentury prowadzi dyplomatyczną ofensywę. Odwiedził Brukselę, Paryż i Berlin. Był w Turcji. A 1 września przyjedzie do Polski. Wizyty w Turcji, a teraz spotkania z Netanjahu pokazują, że nowa ukraińska władza nie zamierza ograniczać się do zachodnich, europejskich sojuszników. Zełenski śmiało wkracza tym samym na teren państw ważnych dla Rosji. Bo zarówno Turcja, jak i Izrael są przecież obiektem intensywnych zabiegów dyplomatycznych Moskwy. Nie jest tajemnicą, że zarówno Netanjahu, jak i Recep Tayip Erdogan są w świetnych relacjach z Władimirem Putinem i często się spotykają.

Ukraina ma jednak dla Izraela istotne atuty. To kraj w którym mieszka sporo obywateli Izraela. Jest otwarty na współpracę wojskową, która w odróżnieniu od kontaktów z Rosją, nie jest obarczona ryzykiem sankcji ze strony USA i Europy. Na narażenie się Waszyngtonowi Netanjahu nie może sobie pozwolić. W dodatku Zełenski zagrał kartą historyczną.

– Nasze narody przeżyły wszystkie tragedie najnowszej historii: Hołodomor, Holokaust, drugą wojnę światową, totalitarny sowiecki reżim… Zwróciłem się do strony izraelskiej z apelem o uznanie Hołodomoru (wielki głód) za akt ludobójstwa na narodzie ukraińskim – powiedział dziś Zełenski po spotkaniu z Netanjahu.

Dla izraelskiego premiera odniesienie się do tego apelu może być problematyczne. Tel Awiw stara się mieć przecież dobre relacje zarówno z Rosją, jak i Ukrainą. To dlatego np. w sprawie Krymu nie zajął jednoznacznego stanowiska. By nie drażnić Putina. Uznanie wielkiego głodu za ludobójstwo z pewnością będzie źle odebrane w Rosji, która ten element ukraińskiej polityki historycznej uznaje za antyrosyjski.

Netanjahu od lat udaje się przetrwać w trudnej, izraelskiej polityce i gąszczu bliskowschodnich animozji i sojuszy. Teraz właśnie wkroczył w nie mniej trudne relacje między Rosją a Ukrainą i o zachowaniu neutralności wobec obu stron konfliktu o Krym i Donbas może tylko pomarzyć.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności