Jak Putin zdobywa kolejne szczyty hipokryzji


Rosyjski prezydent uwielbia krytykować Zachód za upadek moralności i tradycji. Nie zauważając, że Rosję pod tym względem trudno uznać za wzór.

W czasie posiedzenia Rady Stosunków Międzynarodowych pięć dni temu Władimir Putin powiedział, że w Rosji określenia „rodzic 1” i „rodzic 2” nigdy nie zastąpią słów „matka” i „ojciec”.

Putin nie pierwszy raz krytykuje Zachód, oskarżając go o demoralizację i brak kręgosłupa etycznego. Co innego Rosja, która jako jedyna na świecie mówi głośno „niet” rozpuście, dba o rodzinę i moralność swoich obywateli. Kreml lubi za to pouczać o tradycyjnych wartościach, rodzinie i stawiać Rosję za wzór moralnej odnowy.

Taki przekaz stał się fundamentem rosyjskiej propagandy skierowanej do europejskich i amerykańskich środowisk konserwatywnych. Kłopot w tym, że jest to tylko życzeniowa narracja całkowicie oderwana od rzeczywistości. Wymyślona na potrzeby propagandy. Nie wierzą w nią ani sam Putin, ani kremlowskie elity, które spędzają mnóstwo czasu na owym zdemoralizowanym Zachodzie, a nawet przyjmują obywatelstwo państw zachodnich.

Rosja również kiepsko nadaje się na wzór ostoi moralności, ze statystykami, które wprost krzyczą o postępującym kryzysie rodziny i wszelkich konserwatywnych wartości w rosyjskim społeczeństwie.

Etyka po rosyjsku

Kreml nie pierwszy raz daje prztyczka Europie i Ameryce. Rok temu występując na forum ONZ przedstawiciel Rosji Borys Czernienko krytykował wprowadzoną w USA zasadę wpisywania do dokumentów: rodzic 1 i 2. Rosyjska telewizja regularnie opowiada o tym, jak zdemoralizowane i rozwiązłe są zachodnie społeczeństwa. Najczęstszym wątkiem jest krytyka praw mniejszości seksualnych. Ale nie tylko. Dla rosyjskiej propagandy od dawna oczywiste jest, że rodzina w Europie i USA jest w kryzysie.

Sport
Macie rodzić! Sowiecka szkoła w reprezentacji Rosji
2019.12.04 10:46

Tymczasem to Rosja przoduje w statystykach rozwodów. W pierwszym półroczu tego roku liczba rozwodów wprawdzie spadła (podobnie jak liczba zawieranych małżeństw). Nowych związków zarejestrowano 333 tys. A rozwodów było 231 tys. Dla porównania w Polsce w ostatnich latach jest średnio 65 tys. rozwodów rocznie, przy trzykrotnie większej liczbie zawieranych małżeństw (w Polsce na 3 małżeństwa przypada 1 rozwód).

Jeszcze na początku wieku rocznie w Rosji rozwodziło się ponad osiemset tysięcy par. We wczesnych latach dwutysięcznych rozpadało się ponad 80 na 100 zawieranych małżeństw. Obecnie statystyki się poprawiły. W ubiegłym roku rozpadło się „tylko” 583 tys. związków. Ale socjologowie wskazują, że wynika to m.in. ze spadającej liczny samych małżeństw. Rosjanie zawierają je rozsądniej i później, niż kiedyś.

Spadła również liczba aborcji. Jeszcze w 2005 r. wykonywano 1,3 mln. legalnych aborcji. W ciągu ostatnich dwóch lat liczba aborcji spadła do nieco ponad pół miliona, co ma związek m.in.z upowszechnieniem się antykoncepcji. Ale i tak pozostaje wysoka. Rosyjskie władze, mimo apeli środowisk konserwatywnych nie zdecydowały się jednak wprowadzić zakazu aborcji.

Zresztą z zakazami w Rosji różnie bywa. Prostytucja jest zakazana, a nawet ścigana. W telewizji często pokazywane są brutalne naloty policji na agencje towarzyskie i trasy, przy których stoją prostytutki. Nierzadkie jest też upokarzanie kobiet, zmuszanych do opowiadania przed kamerami co robią i za ile.

W 2017 r. internetowy serwis NumBuster! przeprowadził analizę krążących po stronach z ogłoszeniami towarzyskimi 4,5 mln numerów telefonów. Przypisał je do konkretnych postaci i przesiał powielające się numery. Okazało się, że w Rosji pracuje półtora miliona prostytutek. A mowa tylko o tych ogłaszających się w sieci. Samych stron z ogłoszeniami są tysiące.

Takie dane od paru lat się już nie pokazują, ale jeszcze w 2012 r. MSW informowało o milionie prostytutek. Tymczasem, mimo widowiskowych akcji policji, w ubiegłym roku za sutenerstwo skazano 166 osób, a za świadczenie usług 3,1 tys. Ten rodzaj podwójnych standardów nie jest niczym zaskakującym. Hołdują mu przecież rosyjskie elity władzy.

Kochać z nienawiścią

O tym, że rosyjscy oligarchowie mają w zapasie paszporty państw europejskich było wiadomo od dawna. Z cypryjskim paszportem nie krył się przecież sam Roman Abramowicz. Ale, że krytykowany dzień w dzień Zachód uwielbiają kremlowscy urzędnicy, politycy i propagandyści?

W lipcu Aleksiej Nawalny znalazł dowody, że Władimir Sołowiow od 2009 r. posiada prawo pobytu we Włoszech. Dziennikarz, wraz z rodziną, jest włoskim rezydentem podatkowym i właścicielem nieruchomości nad jeziorem Como. Sołowiow to filar rosyjskiej propagandy. W państwowej telewizji krytykuje Zachód, Ukrainę i zapewnia, że liczą się tylko wartości patriotyczne. Brutalnie atakuje opozycję i punktuje, że żyje ona na pasku Zachodu i za zagraniczne pieniądze.

Wiadomości
Aleksiej Nawalny na celowniku
2019.07.24 14:11

Tymczasem, tak jak w przypadku wielu ludzi z rosyjskiej elity władzy, okazało się, że podatki płaci za granicą, tam inwestuje i od lat buduje sobie na Zachodzie bezpieczny azyl. Kilka dni temu w sieci pojawiła się lista znanych polityków, którzy posiadają drugie, a nawet trzecie obywatelstwo, lub rezydenturę. Najczęściej w państwach UE i tak krytykowanego w Rosji NATO.

Rezydentami na wrogim Zachodzie jest aż 9 członków rządu. W tym np. wicepremier Dmitrij Kozak (rezydent Szwajcarii), czy Dmitrij Manturow, minister przemysłu i handlu (Hiszpania). Obywatelami, bądź rezydentami państw zachodnich jest 10 członków Rady Federacji i 21 deputowanych Dumy Państwowej. Pięciu posiada obywatelstwo, bądź tzw. zieloną kartę w USA. Poddanym hiszpańskiego króla jest dyżurny nacjonalista Władimir Żyrinowski i jego syn Igor Lebiediew, który na dodatek ma prawo pobytu w Szwajcarii.

USA, Francję, Wielką Brytanię, czy choćby Maltę, a nawet uznawaną za arcywrogą Estonię wybrali na drugą ojczyznę również wysocy urzędnicy moskiewskiego merostwa. A także czołowi propagandyści z kremlowskich mediów. Ci preferują Włochy (Sołowiow), i Wielką Brytanię (Konstantin Ernst). Nie przeszkadza im w staraniu się o obywatelstwo państw NATO, kiedy Władimir Putin straszy, że wrogi pakt zagraża Rosji. Ani panujący tam upadek moralności. Być może nawet owa demoralizacja bardziej im się podoba, od rosyjskiej, wzorowej postawy etycznej.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności