Internauci zbierają kamienie na odbudowę zamku w Krewie


Jeśli masz kamień o średnicy 30-50 centymetrów, możesz go przywieźć do Krewa i położyć przed bramą. Kamieni w białoruskiej sieci jeszcze nie zbierano. Belsat.eu sprawdza, jaki ma to związek z rewolucją październikową i na co poszły pieniądze z państwowego programu “Zamki Białorusi”.

– Czas zbierać kamienie – taki apel na swoim Facebooku ogłosił krajoznawca i dziennikarz Biełsatu Hleb Łabadzienka.

Okazało się, że chodzi o średniowieczny zamek w Krewie. “Wszystkie kamienie, które wcześniej wypadły z murów, zostały podniesione z ziemi i troskliwie ustawione na swoje miejsca. Jest jednak jasne, że przez tyle lat ruiny wiele z nich na swoje budowy rozgrabili ludzie… Teraz poszukiwane jest jakieś kompleksowe rozwiązanie problemu, ale w tym czasie konserwatorzy będą wdzięczni każdemu, kto przywiezie do Krewa choć kilka kamieni”.

Zamek w Krewie, październik 2018 roku. Zdjęcie Siarhieja Sciapanawa

Inicjator akcji twierdzi, że pieniądze na restaurację budowli są. Jego apel jest raczej wezwaniem do rytualnego przywracania historii Wielkiego Księstwa Litewskiego, do czego każdy może się przyłączyć.

Zamek w Krewie jest na liście 38 zamków, pałaców i zamczysk objętych państwowym programem rewitalizacji “Zamki Białorusi”. Na jego realizację wydano ponad 131 mld przeddenominacyjnych rubli [ok. 57 mln złotych], a prawie cała ta kwota poszła z budżetów lokalnych. Władze centralne pokryły niecałe 2 proc. wydatków.

Tak mógł wyglądać krewski zamek w XIV i XV wieku.
Zdj. smorgon.org

Na konserwację ruin zamku krewskiego administracja w Smorgoni planowała wydać około 5 mld przeddenominacyjnych rubli [prawie 2,2 mln złotych] i skończyć prace w 2015 roku. Mimo znaczenia projektu i zabezpieczonych pieniędzy, konserwacja będzie trwać do 2020 roku.

Zamek w Krewie na rycinie Napoleona Ordy z lat 1873-1883.
Zdj. smorgon.org

Jeszcze w XVIII wieku twierdza była w dobrym stanie. Jej obecny wygląd to sprawa sprzed stu lat. Podczas I wojny światowej zamek zajęli Niemcy, przez ponad dwa lata był punktem oporu na pierwszej linii frontu. 21 lipca 1917 roku został prawie całkowicie zburzony przez rosyjski ostrzał artyleryjski.

Po podpisaniu pokoju ryskiego w 1921 roku zamek w Krewie znalazł się na terytorium II RP. Pod koniec lat 20-tych władze polskie zaczęły konserwację resztek Wieży Kniaziowskiej, ale do restauracji i tak nie doszło. Za czasów sowieckich zamek został ponownie zapomniany, a mogło dojść i do ostatecznego zniszczenia zabytku.

Anton Astapowicz, przewodniczący Białoruskiego Ochotniczego Towarzystwa Ochrony Pomników Historii i Kultury, poruszył temat białoruskich zamków w wywiadzie dla portalu Onliner. Według aktywisty państwowy program “Zamki Białorusi” nie zajął się, wbrew zapowiedziom, zamkami w Holszanach, Krewie i Nowogródku. Prace restauratorskie były prowadzone jedynie w Mirze i Nieświeżu.

– Z wszystkich działań wymyślonych i zaplanowanych w odległym 2002 roku, zrealizowano do dziś jedynie 30 proc. Jaki sens tworzyć jeszcze jeden program, skoro nie zrealizowano poprzedniego? Dwa trwające jednocześnie projekty państwowe, które w zasadzie są jednakowe. Tego nie można nazwać inaczej, jak marnotrawstwem państwowych środków.

 

Zamek w latach 30. XX wieku. Zdjęcie Jana Bułhaka

Wracając do Krewa, znaczenie dla dziedzictwa Białorusi mają nie tylko ściany zamku. To właśnie tutaj była podpisany układ w Krewie, porozumienie o unii personalnej pomiędzy Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem Litewskim.

O tym, jak zamek wyglądał przed początkiem jego restauracji i jak do prac podchodzą miejscowi, mówi pochodzący ze Smorgoni artysta Andrej Anro.

– Ogólnie, to jestem za restauracją, za konserwacją i ochroną przed niszczeniem, które i tak dotyka nasze zabytki. Jest to jednak punkt widzenia artysty. Możliwe, że dla przyszłych pokoleń odnowił bym trochę krewski zamek, uporządkował dziedziniec wewnętrzny. Ale też zostawił częściowo to, co jest, zakonserwował fragment w stanie z naszych czasów.

Zdjęcie Jana Bułhaka z lat 30. XX wieku.

– To, co zdążyłem zobaczyć w Krewie, a mianowicie kamienny mur, spodobało mi się to. Pytanie o współczesne cegły i ich formę. Przydałaby się ostrożniejsza i bardziej przemyślana praca, sprowadzenie specjalistów zza granicy, jeśli nie mamy swoich. Ale idea przywiezienia swojego kamienia dla odbudowy zamku brzmi świetnie. To jak pozostawić swój ślad w historii Białorusi, a potem można przywozić gości i chwalić się – ten kamień przywiozłem ja, a to jest kamień tego. W zasadzie podobna praktyka była wcześniej, gdy budowano brukowane drogi. Za przejazd po takiej drodze płacono wcześniej podatek w kamieniach.

Jak na razie społeczność internetowa zbiera kamienie dla Krewa z “restauracją po białorusku” w tle – gdy cegłę łączy się z plastikowymi oknami i blachodachówką. Na przykład w siedzibie Ogińskich w Zalesiu została odtworzona oranżeria, wyższa od zbudowanej przed stuleciami.

Poza tym, jest jeszcze jedno ważne pytanie – co po rekonstrukcji? Czy wejście będzie płatne, jak w Nieświeżu? Czy do zamku w Krewie, do którego kamienie zbiera cała Białoruś, będą mogli wejść wszyscy chętni? A może własny kamień oznacza dla darczyńcy dożywotni bilet wstępu?

Czytajcie również:

Lesia Pczołka, pj/belsat.eu

Aktualności