Instagram w zeszycie, czyli jak zabić czas w areszcie?


Maryna Nasienka została skazana na 12 dni pozbawienia wolności za udział w marszu protestu 17 lutego. Za kratami zaczęła prowadzić „Instagram na papierze”.

Zdj. citydog.by

Marynę podczas odsiadki trzykrotnie przenoszono z celi do celi. W ostatniej znalazła się razem z Ksiuszą Malikową i Maryną Dubiną z organizacji ekologicznej Zialonaja Sietka.

„Z dziewczynami urządzałyśmy sobie rozrywki jak tylko się dało. Kiedy nie wyprowadzano nas na spacerniak, wszczynałyśmy mini-bunty: waliłyśmy w drzwi i krzyczałyśmy „Na spacer!”. Z sąsiednich cel przyłączali się znajomi aktywiści i krzyczeliśmy wszyscy razem. Grożono za to zabraniem nam materacy lub przesadzeniem do bezdomnych”.

W celi wolnego czasu było aż za dużo. Dziewczęta napisały tam artykuł pt. „Jak wypoczywać w areszcie”.

„W artykule opisałyśmy, czym można zajmować się w wolnym czasie, co można zjeść i jakich dostarczyć sobie rozrywek. Czasem, żeby nie było zbyt smutno, miauczałyśmy do „karmuszek” – zainstalowanych w drzwiach otworów na posiłki. Tak rozweselałyśmy i podtrzymywałyśmy na duchu swoich sąsiadów – robiło się mniej smutno. A jeszcze śpiewałyśmy piosenki i recytowałyśmy wiersze. Z sąsiednich cel też było słychać piosenki. Po każdej zawsze biłyśmy brawo”.

Tam też zaczęły robić wpisy w „Instagramie”, ale smartfon musiały zastąpić… zwykłym zeszytem w kratkę:

„23 marca zrozumiałyśmy, że trwają przygotowania do nowych zatrzymań. Przynieśli nam rachunki za wyżywienie: po 10 rubli za dzień (20 zł – od red.) Chociaż wyrok jeszcze nie dobiegł końca, kazali nam podpisać rachunki. Zamierzali przenieść nas do aresztu w Żodinie. Teoretycznie musiałyśmy opłacić koszty utrzymania, ale nie podpisałyśmy, bo uważamy, że przetrzymywanie nas w areszcie było bezprawne” – mówi o swoim pobycie w mińskim areszcie przy ul. Akreścina.

Maryna trafiła tam, kiedy… sama szła do aresztu. Zamierzała przekazać paczkę swojemu, wcześniej   zatrzymanemu i skazanemu chłopakowi.

WD, belsat.eu wg citydog.by

Aktualności