Ile Białoruś zarabia na wojnie w Syrii?


Czwarty rok w Syrii trwa wojna domowa. Trwają też dobre interesy – rządy wielu państw na czele z USA aktywnie dostarczają uzbrojenie stronom konfliktu. Wg informacji z różnych źródeł chęć dorobienia nie omija też Białorusi. Dziennikarz Belsat.eu Jauhien Balinski spróbował zbadać co, w jakiej ilości, komu i przede wszystkim – za ile sprzedaje Mińsk do Syrii.

Co, ile, komu i za ile?

W połowie września do mediów przedostała się informacja, którą jako pierwszy ujawnił popularny amerykański portal BuzzFeed. Wynikało z niej, że USA posługując się mało znaną kompanią Purple Shovel LCC, kupiły na Białorusi 700 rakiet przeciwpancernych „Konkurs” i 36 wyrzutni rakietowych dla syryjskich powstańców, którzy walczą z rządowymi wojskami prezydenta Asada.

Przypomniano też, że rakiety były bardzo stare (wyprodukowano je w 1984 r.), co spowodowało nieszczęśliwy wypadek. Niedaleko bułgarskiej wsi Anewo, gdzie Amerykanie testowali kupioną broń, jedna z rakiet eksplodowała. Zginął jeden z testujących, a cztery osoby – w tym dwoje okolicznych mieszkańców – zostały ranne.

Informowano wtedy, że takich rakiet Bułgaria nie posiada, Ukraina, która sama prowadzi działania zbrojne, raczej by się ich nie pozbywała, za to na Białorusi jest ich mnóstwo.[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”19719″ img_size=”large”][/vc_column][/vc_row]

Business is business

Swoją opinią na temat białorusko-syryjskich transakcji zbrojeniowych podzielił się ekspert ds. wojskowości Aleksander Alesin:

– Przede wszystkim sprzedaje się sprzęt lotniczy. Po rozpadzie ZSRR Białorusi dostało się kilkadziesiąt starych samolotów, w tym myśliwsko-bombowe MiG-i 23 różnych modyfikacji. Od 2008 roku ok. 40 z nich (a może i więcej) sprzedano prezydentowi Asadowi. Do tego wyposażenie i uzbrojenie do nich: bomby oraz inna amunicja. To najważniejsze pozycje dostaw. Oprócz tego Białoruś wykonywała prace remontowe i modernizacyjne przy szeregu typów samolotów, będących na stanie syryjskiej armii. Raczej można też mówić o sprzedaży pewnej ilości sprzętu artyleryjskiego i przeciwpancernego oraz o środkach obrony przeciwlotniczej.

– Czy można szacunkowo określić sumy zarobione na transakcjach z Syrią?

– Ogółem można mówić o kilkuset milionach dolarów. Dostawy są co prawda znaczne, ale sprzęt nie jest nowy.

– A sprawa siedmiuset rakiet dla powstańców?

– Kiedy kupowali je Amerykanie, to nie nazywali przecież adresata. Przecież tak samo kupują pewne uzbrojenie w Rosji – dla Afgańczyków lub Irakijczyków. Business is business. Białoruś ufa Stanom Zjednoczonym i rozumie, że w złe ręce ta broń nie trafi. Myślę, że nie ma w tych dostawach niczego takiego, co naruszałoby prawo międzynarodowe. Dużym błędem jest mówienie w danym kontekście o jakichś zakazach – Białoruś nie jest objęta sankcjami, może dostarczać broń do regionów, gdzie nie zabrania tego prawo międzynarodowe.

– O jakiej sumie transakcji możemy mówić w przypadku „Konkursów”?

– Trudno powiedzieć, bo termin ich przydatności do użytku już minął. Może być mowa o kilkuset tysiącach dolarów. Zresztą Białoruś dlatego sprzedaje, że w przeciwnym razie trzeba by utylizować, co również jest drogie. A tak – oprócz tego, że pozbyto się starej broni, to jeszcze zarobiono. Przecież Białoruś sprzedawała państwom NATO amunicję z kończącym się terminem ważności, którą wykorzystywano tam podczas ćwiczeń.

Od wyprzedaży z „radzieckich magazynów” do nowych technologii

Ekspert podkreśla, że w ostatnich latach zmienił się charakter białoruskiego handlu bronią. Przed rokiem 2000 i wkrótce po nim Białoruś handlowała starymi zapasami Białoruskiego Okręgu Wojskowego Armii Radzieckiej.[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”19761″ img_size=”large”][/vc_column][/vc_row]Jauhien Balinski, belsat.eu

Aktualności