Działaczka społeczna i matka trojga dzieci. Niezależna kandydatka Roza Strelczanka z Kaplicz pod Kalinkowiczami w obwodzie homelskim pokonała konkurentów w niedzielnych wyborach. Dziś ktoś do niej zadzwonił, pogratulował i obiecał „umieścić w psychuszce”.
Aktywistka zgłosiła sprawę na milicji oraz zawiadomiła współprzewodniczącego Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Pawła Siewiarynca. Ten opublikował w Facebooku wpis, cytując treść nagranej rozmowy:
– Rozo Wiktorowno, dzień dobry! Tu obwodowy komitet wykonawczy. Gratulujemy pani zwycięstwa na wyborach. Gratulujemy poparcia wyborców. Słyszy pani, Rozo Wiktorowno? BĘDZIE PANI LEŻEĆ W PSYCHUSZCE. Dobrze pani zrozumiała?
Obok Siewiaryniec zamieścił pełny numer stacjonarnego telefonu w Homlu, z którego dzwoniono.
Rozmowę nagrała na dyktafon sama Roza Strelczanka. Słysząc groźby, nie próbowała sprzeczać się, ani dyskutować. Od razu wezwała milicję.
Kiedy się z nią skontaktowaliśmy, funkcjonariusze już sporządzali protokół. Zadzwoniliśmy też na numer zapisany przez aktywistkę. Z drugiej strony usłyszeliśmy tylko, że nikt tam nie wie, kim jest Roza Strelczanka i kto mógł do niej telefonować.
Od dwóch lat działaczka wraz rodzicami mieszkających w Kapliczach dzieci walczy o zbudowanie tam szkoły. Najbliższa jest oddalona o sześć kilometrów. Niejednokrotnie i bezskutecznie zwracała się do lokalnych władz w Kalinkowiczach o przyznanie środków finansowych na ten cel.
Zaczęła wówczas otrzymywać pierwsze pogróżki. Były to sms-y wysyłane za każdym razem z innego numeru. W sierpniu ub.r. dostała np. taki:
„Będziesz podskakiwać, trafisz do psychiatryka”.
Milicja nie zdołała ustalić nadawcy. A wkrótce Strelczanka dostała kolejne powiadomienie:
„Co, gruba d…o, psy wezwałaś? Nikt ci nie pomoże, chodź i się bój”.
Wtedy również milicja nie była w stanie ustalić osoby sprawcy. Ale ten niebawem odezwał się sam:
„Hajkiewicz się wykręcił? Psy ci nie pomogą, u nas wszystko jest powiązane. Chodź i się bój” – kończył się tradycyjnie sms.
Wiaczasłau Hajkiewicz to wiceszef kalinkowickiej milicji…
– Myślę, że to wszystko dzieje się dlatego, że dla tutejszych urzędników jestem kością w gardle. Specjalnie wysunęli przeciwko mnie jako konkurentkę kierowniczkę laboratorium. Że niby ja jestem zwykłą ciotką bez wyższego wykształcenia, która pracowała tylko jako opiekunka i wychowawczyni… Ale ludzie wybrali mnie – komentuje sprawę Roza Strelczanka.
Aktywistka ma trzecią grupę inwalidzką. Diagnoza – dysplazja stawu biodrowego. Od czasu niedawnej operacji chodzi z laską. Ale nigdy nie miała problemów ze zdrowiem psychicznym, nigdy nie figurowała w kartotece szpitala psychiatrycznego lub przychodni zdrowia psychicznego.
Bezpartyjna, ale sympatyzująca chrześcijańskim demokratom działaczka w wyborach do rady wiejskiej zdobyła 54 głosy. Jej oponentka – zaledwie cztery.
– Uważam, że władzom w Homlu po prostu puściły nerwy. Był nakaz nie przepuszczania niezależnych kandydatów, ale w radzie wiejskiej trudno jest sfałszować głosowanie. Tam całe Kapliczy są za nią. Wyszło więc tak, że głosy policzono prawidłowo. A groźba, którą usłyszała dziś Stralczanka to świadectwo skrajnego cynizmu i bandytyzmu władz – uważa Paweł Siewiaryniec.
Kaciaryna Andrejewa, cez/belsat.eu