Grodno traci sezon turystyczny. Winny – koronawirus


Ulica Sowiecka w Grodnie wkrótce po zamknięciu granic.
Zdj. belsat.eu

Przedstawiciele branży turystycznej mówią o straconym sezonie. Władze liczą na to, że po zlikwidowaniu ograniczeń w innych krajach, na Grodzieńszczyznę wrócą turyści. Również Polacy.

Turystów nie ma i nie będzie?

– To stracony sezon – mówi Jan Lelewicz, historyk i przewodnik wycieczek po Grodnie i Grodzieńszczyźnie. – Ostatnią grupę pożegnałem w marcu, przed wprowadzeniem ograniczeń i zamknięciem granic przez Polskę.

Jak przyznaje, od tamtej pory „nie wydarzyło się nic”.

– Wszyscy są w samoizolacji – żartuje ponuro sprzedawczyni pamiątek i rękodzieła na grodzieńskim deptaku – ulicy Sowieckiej. – Turystów nie ma i nie będzie – kwituje.

fotoreportaż
Zamknięte granice, otwarte bary. Reportaż z Grodna bez turystów
2020.03.30 17:18

Pani Halina, która wynajmuje turystom mieszkanie na ulicy Zamkowej, również odczuła, że nie ma gości.

– Jest niewielki ruch, związany z krajowymi turystami, ale to nie to samo. Bardzo już czekamy na turystów z zagranicy – z Polski, Litwy, Rosji – mówi.

Zamknęli się sąsiedzi

Białoruś formalnie nie zamykała swoich granic, ale zrobili to wszyscy jej sąsiedzi, w tym Polska, oraz inne państwa europejskie. Efekt był łatwy do przewidzenia – brak zagranicznych turystów.

A to właśnie oni ożywiali miasto w sezonie. Od kilku lat działa w Grodnie i okolicach ruch bezwizowy, w ubiegłym roku połączono dwie bezwizowe strefy – Grodno i Brześć. Wszystko po to, by stymulować rozwój turystyki.

– W ubiegłym roku mieliśmy 125 tys. turystów w ramach ruchu bezwizowego, a 500 tys. w ogóle – przypomina Tacciana Lidziajewa z departamentu turystyki i sportu we władzach obwodu grodzieńskiego.

Polacy byli najważniejsi

Wśród turystów „bezwizowych” Polacy stanowią 30 proc. Wśród tych, którzy tradycyjnie korzystają z wiz, są w czołówce.

– Polacy są u nas najważniejszą grupą turystów, bo najdłużej podróżują – zwiedzają większą część Białorusi, nie tylko tę objętą zasadami bezwizowymi – uściśla Lidziajewa.

Foto
Bezwizowe Grodno. Miasto zalane przez turystów z Polski
2019.09.13 14:00

Jak dodaje, ogółem region zarobił w ubiegłym roku na turystach w przeliczeniu 15 mln dolarów.

– To kwota, która nie uwzględnia pieniędzy wydanych przez turystów na miejscu, a wyłącznie usługi czysto turystyczne – tłumaczy.

Strat poniesionych z powodu epidemii Lidziajewa nie chce komentować, ponieważ „nie dysponuje takimi danymi”.

Pusty parking przy synagodze

– Spotkałem ostatnio w Grodnie Amerykanina – opowiada Rusłan Kulewicz z portalu Hrodna.Life, który zawsze wie, co w Grodnie „w trawie piszczy”. – Okazało się, że jest na Białorusi jeszcze od czasów sprzed kwarantanny – dodaje.

Przyznaje, że miasto, wiosną i latem zazwyczaj pełne turystów, opustoszało.

– Owszem, przyjeżdżają ludzie z Mińska czy innych miast na Białorusi, ale jest ich stosunkowo niewielu – ocenia.

Jak mówi Lelewicz, symbolem straconego sezonu turystycznego jest dla niego słynny parking przy grodzieńskiej synagodze, skąd blisko jest do zamku i innych zabytków.

– Zazwyczaj nie da się tam wcisnąć szpilki, a kierowcy autokarów walczą o miejsca. Teraz parking świeci pustkami – opowiada.

Czas na rozwój infrastruktury?

Tacciana Lidziajwa zapewnia, że miasto i obwód grodzieński wykorzystały czas epidemii na to, by remontować i rozwijać infrastrukturę.

– Buduje się nowe hotele, odnawiamy zabytki, otwierają się nowe restauracje – mówi.

Fakt, że w ostatnim czasie powstało wiele nowych ciekawych restauracji i kawiarni, potwierdza też Kulewicz.

– Większość z nich jakoś trwa, nastawiła się na miejscowych – mówi Kulewicz. – Na początku epidemii wiele punktów gastronomicznych zamykało się, bo było wiadomo, że ludzie nie przyjdą.

fotoreportaż
Koronawirus nad Niemnem: Grodno za zatrzaśniętą granicą
2020.03.19 15:06

Wszyscy są zmęczeni

Na Białorusi nie wprowadzono odgórnej kwarantanny, ale początkowo duża część obiektów sama wprowadzała ograniczenia.

– Teraz już wszyscy są tym zmęczeni. Nawet maski zakładają tylko pojedyncze osoby – zaznacza reporter.

W ostatnich tygodniach z Grodna i regionu dochodziło wiele niepokojących informacji o szczycie zachorowań spowodowanych przez koronawirusa, chociaż oficjalnie ministerstwo zdrowia nie podawało takich danych.

– Teraz lekarze mówią o lekkiej poprawie sytuacji, ale wciąż nie ma powodów do radości – mówi Kulewicz.

Lidziajewa zapewnia, że w ramach przygotowania się na przyjazd turystów wprowadzane są specjalne protokoły i procedury, które mają wzmocnić profilaktykę zakażeń.

Bez większych nadziei

O ile jednak Białoruś jest gotowa przyjmować turystów, o tyle nie wiadomo, kiedy i w jakim stopniu ograniczenia wobec tego kraju będą znosić inne państwa.

– Każdy się dwa razy zastanowi, zanim pojedzie do kraju, który wybrał akurat takie metody walki z epidemią – uważa Lelewicz.

Zwraca przy tym uwagę, że przecie po powrocie do domu będzie trzeba udać się na dwa tygodnie kwarantanny.

– Ja nie robię sobie żadnej nadziei na ten rok. Im mniejsze nadzieje, tym mniejsze rozczarowanie – podsumowuje.

Na Białorusi w ciągu minionej doby potwierdzono 331 nowych przypadków infekcji Sars-CoV-2. Z powodu koronawirusa zmarło kolejnych sześć osób – wynika z informacji opublikowanej w piątek przez ministerstwo zdrowia.

Ogółem liczba infekcji od początku epidemii wzrosła na Białorusi do 60713 – podano w komunikacie resortu zdrowia. Według oficjalnych danych od początku epidemii zmarły 373 osoby, w tym sześć w ciągu minionej doby.

cez/belsat.eu wg PAP

Aktualności