Dżaparow zgromadził też największe środki na kampanię (ok. 500 tys. euro), kilkukrotnie wyprzedzając innych kandydatów. Rosyjska agencja TASS pisze, że widać to na ulicach Biszkeku, gdzie w sobotę, gdy obowiązywała już cisza wyborcza, dominowały plakaty z wizerunkiem Dżaparowa.
RFI wskazuje, że okres spędzony na stanowiskach premiera i p.o. prezydenta (Dżaparow ostatecznie opuścił je, by móc wystartować w wyborach), polityk wykorzystał na budowanie wpływów w strukturach władzy i umieszczanie swych bliskich współpracowników na wysokich stanowiskach.
Dziś także mieszkańcy Kirgistanu zagłosują też w referendum, w którym wypowiedzą się na temat formy rządów w tym środkowoazjatyckim kraju. Organizację referendum forsował Dżaparow. Promowany przez niego projekt przewiduje znaczne rozszerzenie władzy prezydenckiej. Ostatecznie pomysł ten nie został zrealizowany, ale w niedzielę, równolegle z wyborami prezydenta odbędzie się referendum w sprawie ustroju władzy w państwie (prezydencki czy parlamentarny). Plebiscyt ma mieć – jak zapewniała szefowa Centralnej Komisji Wyborczej – charakter konsultacyjny.
4 października ub.r. w Kirgistanie odbyły się wybory parlamentarne, które opozycja uznała za sfałszowane. Jednym z postulatów oponentów władz była dymisja prezydenta Suronbaja Dżinbekowa. Na fali protestów, których władzom nie udało się stłumić, wyniki wyborów unieważniono, ze stanowiska ustąpił premier, a na jego miejsce parlament wybrał wypuszczonego z więzienia byłego deputowanego Sadyra Dżaparowa. Po ustąpieniu prezydenta i szefa parlamentu Dżaparow został p.o. prezydenta.
Głosowanie odbywa się w ponad 2400 lokalach wyborczych, w tym w 48 za granicą. Druga tura wyborów powinna się odbyć dwa tygodnie po ogłoszeniu wyników pierwszej rundy.
pp/belsat.eu wg PAP