Dziś pierwsza wizyta zagraniczna Wołodymyra Zełenskiego


Nowy prezydent Ukrainy pierwszy raz za granicę pojechał do Brukseli. To symbol kontynuacji, a nie rewolucji w ukraińskiej polityce.

Doradcy Wołodymyra Zełenskiego jeszcze na finiszu kampanii wyborczej sugerowali, że ich lider jako prezydent z pierwszą wizytą może się wybrać np. do Polski. Nic z tego. Celem pierwszego wyjazdu zagranicznego prezydenta Ukrainy jest Bruksela. Dziś i jutro Zełenski spotka się z Donaldem Tuskiem, przewodniczącym Rady Europejskiej, Jean Claude Junckerem, przewodniczącym Komisji Europejskiej, oraz Jensem Stoltenbergiem, sekretarzem generalnym NATO. W Brukseli ma również rozmawiać z prezydentem Andrzejem Dudą.

Ukraiński prezydent niewiele mówił do tej pory o celach wizyty. Poza sugestiami, że chce namawiać zachodnich sojuszników do wsparcia w rozwiązaniu kwestii Donbasu, Krymu i zakończenia wojny. Wybór kierunku wiele mówi o intencjach Zełenskiego w polityce zagranicznej. Głównym celem wyjazdu jest tak naprawdę zyskanie wiarygodności na Zachodzie i obalenie mitów, że Zełenski dokona zwrotu na Wschód w ukraińskiej polityce zagranicznej.

Kontynuacja

Już w trakcie kampanii wyborczej pojawiało się wiele wątpliwości, co do pomysłów Zełenskiego na politykę zagraniczną. Oczywiście były one podgrzewane przez obóz Petra Poroszenki, jego przeciwnika. Niepokojące były jednak deklaracje Zełenskiego, że trzeba się „dogadać” z Rosją, czy sugestie, że w sprawie Donbasu należy zorganizować referendum. W czasie kampanii Zełenski obiecywał referendum w sprawie integracji z Unią Europejską.

Był atakowany, że chce zatrzymać prozachodni kurs Ukrainy i próbować porozumienia z Rosją na warunkach Putina. Już w pierwszych dniach po zwycięskich wyborach okazało się, że to niesłuszne obawy. Nowy prezydent nie tylko kilkukrotnie podkreślał, że Krym i Donbas należą do Ukrainy i celem Kijowa jest odzyskanie kontroli nad całym swoim terytorium. Zwrócił się również z prośbą do USA o wsparcie militarne i zwiększenie sankcji na Rosję. Moskwa reagowała oburzeniem i narastającą w rosyjskich mediach irytacją Zełenskim.

– Ukraina nie ma innej alternatywy, niż współpraca i integracja z UE i NATO, tyle, że musimy to robić mądrze – mówi Belsat.eu Nikita Poturajew, politolog i doradca związany z ekipą Zełenskiego i dodaje – To my prowadzimy wojnę z Rosją i faktycznie bronimy Europy przed agresją i prezydent powinien przekonać Europę, że warto nam zaufać.

Jeszcze przed wyjazdem do Brukseli ukraińskie media spekulowały, że Zełenski będzie namawiał UE na zwiększenie sankcji przeciw Rosji oraz, że chce porozmawiać o planie odzyskania Donbasu i Krymu.

Pokój najpierw

W trakcie kampanii wyborczej Wołodymyr Zełenski uciekał od tematu wojny z Rosją. Ale kiedy został prezydentem, obok negocjacji z Międzynarodowym Funduszem Walutowym kredytów dla Ukrainy, to właśnie sprawa Donbasu i Krymu zdominowała początek jego aktywności dyplomatycznej. W nowym otwarciu ukraińskiej polityki nie widać wielkich zmian. Zełenski, tak jak Poroszenko, stawia na ścisłą współpracę z Zachodem: UE, NATO i USA.

– Możemy żyć w fikcji, że zajmiemy się integracją z UE. Jednak to nierealne, kiedy mamy wojnę na granicy, a więc kluczowe dla Ukrainy jest rozwiązanie kwestii spornych i pokój, a potem inne sprawy – wyjaśnia Poturajew.

Mimo różnych wątpliwości, co do intencji Zełenskiego, ma on na razie bardzo dobrą pozycję startową. Chce, by zachodni partnerzy uwierzyli mu, że pragnie zmian i Ukraina pod jego rządami rzeczywiście zacznie reformy. Wyprawa do Brukseli jedynie wzmocni jego pozycję wobec Władimira Putina. Będzie mógł usiąść do negocjacji z Rosją, jako niekwestionowany sojusznik Zachodu z takim samym wsparciem, jaki miał Petro Poroszenko.

Wiadomości
Leonid Kuczma wraca do rozmów w sprawie Donbasu
2019.06.03 15:35

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności