Witaut Siwczyk chciał uczcić Dzień Wolności – rocznicę proklamowania pierwszego białoruskiego państwa – wywieszając biało-czerwono-białą flagę narodową. Po kilku minutach pod jego balkonem pojawił się podnośnik i robotnicy z piłą spalinową.
Dziś mija 101. rocznica proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej, pierwszego narodowego państwa Białorusinów. W całym kraju trwa akcja wywieszania biało-czerwono-białych flag, symbolu BRL i współczesnej Białorusi do czasów Łukaszenki (który powrócił do flagi zbliżonej do sowieckiej). Wywieszone historyczne flagi Białorusini fotografują i umieszczają w internecie.
Dziennikarz Biełsatu Witaut Siwczyk również chciał dołączyć do akcji i wywiesił flagę na balkonie mieszkania znajdującego się przy jednym z głównych placów Mińska – Placu Zwycięstwa. Po kilku godzinach pod oknem pojawił się podnośnik i ekipa wyposażona w piłę spalinową. Robotnicy poinformowali, że zostali wezwani do usunięcia „niepaństwowej flagi”.
Odbyła się również pierwsza próba usunięcia flagi. Jednak dziennikarz Biełsatu zdążył ją schować. Poinformował ekipę podnośnika, że umieści ją z powrotem, gdy odjadą. W tej sytuacji robotnicy rozpoczęli warte pod jego balkonem, by móc interweniować, gdy „niepaństwowa flaga” znów załopocze.
– Stoją dziadki z piłą. Krzyczeli do mnie – ściągaj flagę. Przestraszyli się białoruskiej flagi – powiedział Siłczyk.
Według białoruskiego prawa eksponowanie biało-czerwono-białych flag i godła Pogoni nie jest nielegalne. Jednak osoby pojawiające się z nimi w miejscach publicznych mogą spodziewać się interwencji milicji. Symbole są kojarzone ze środowiskami opozycyjnymi wobec Alaksandra Łukaszenki.
jb/belsat.eu