Przez stolicę Białorusi przechodzi tradycyjny marsz pamięci – Dziady. Zebrani wspominają dziesiątki tysięcy mieszkańców BSRR zamordowanych, zagłodzonych lub zesłanych w czasach sowieckich.
Marsz wyruszył z centrum Mińska o godzinie 12. Bierze w nim udział około setki osób. Uczestnicy niosą państwowe biało-czerwono-białe flagi narodu białoruskiego, których nie akceptują władze Alaksandra Łukaszenki. Niektórzy mają też transparenty, kwiaty i znicze.
Pochód zmierza w kierunku Kuropat – leśnego uroczyska, na którym w latach 30. i 40. NKWD rozstrzelało i pogrzebało nawet 250 tysięcy „wrogów ludu”. Za takich władze ZSRR uznawały szlachtę, duchowieństwo, przedsiębiorców, bogatych chłopów, polską i białoruską inteligencję, mniejszości narodowe. W Kuropatach spoczywają też prawdopodobnie polscy oficerowie z „białoruskiej listy katyńskiej”, której władze Białorusi nigdy nie ujawniły.
Tradycja obchodzenia w ten sposób Dziadów – słowiańskiego święta zmarłych – powstała w 1988 roku, po tym jak Zianon Pazniak (późniejszy lider opozycji narodowej) odnalazł w Kuropatach groby ofiar stalinizmu.
W tym roku pochód jest legalny – władze stolicy pozwoliły na jego organizację.
pj/belsat.eu