W nadgranicznym mieście nad Bugiem już od kilku lat władze starają się tworzyć środowisko przyjazne rowerzystom. Czasem jednak wykonanie jest dalekie od ideału.
W tym roku na dużych skrzyżowaniach zaczęły się pojawiać oznaczone na zielono przejazdy rowerowe przylegające do przejść dla pieszych. Nie trzeba na nich zsiadać z roweru, w przeciwieństwie do zwykłych przejść, gdzie mandat za takie wykroczenie wynosi od 23 do 69 rubli (od 45 do prawie 140 zł).
Jednak na części przejść ich przekształcenie w przejazdy ograniczyło się tylko do wymalowania zielonych pasów na asfalcie. Wysokich krawężników nawet nie spróbowano zniwelować.
– Jest oczywiste, że drogowcy łamią przepisy. Musimy odnotowywać te naruszenia i pisać skargi. A potem drogowcy muszą doprowadzać wszystko do stanu zgodnego z obowiązującymi normami – mówi Uładzimir Kraśko, koordynator kampanii „Za Velo-Brest”.
Nasi korespondenci próbowali też uzyskać wyjaśnienia od wykonującego te prace przedsiębiorstwa drogowo-budowlanego. Zamierzali zapytać, co przeszkadza wykonawcy w zrobieniu swojej pracy jak należy już za pierwszym razem. Niestety, nie chciano z nami rozmawiać.
Imitacja przejazdu znajduje się na ulicy Janki Kupały. To na niej zjawił się niedawno pierwszy w Brześciu odcinek drogi dla rowerów umieszczony bezpośrednio na pasie ruchu.
Czytajcie również:
AL, cez/belsat.eu