Drobni przedsiębiorcy nie otworzyli w nowym roku swoich stoisk


Twierdzą, że nowe przepisy dobiją ich bazarowy biznes.

Anatol Szumczanka, lider organizacji „Perspektywa”, która zrzesza drobnych handlowców informuje, że większość białoruskich bazarów jest zamkniętych całkowicie, lub w 70 – 90 procentach. Na największym targowisku stolicy w Żdanowiczach zamkniętych jest 95 proc. stoisk z artykułami przemysłowymi, AGD i odzieżą.

rynak

Bazar Czerwieński w Mińsku, 02.01.2016. Zdj. A. Szumczanka

Podobnie sytuacja wygląda na innych bazarach i centrach handlowych w Mińsku, gdzie swoje punkty handlowe mają drobni przedsiębiorcy. Wyjątkiem były te, których w ogóle dziś nie otwarto.

Takie same doniesienia dochodzą z regionów – indywidualni przedsiębiorcy nie otworzyli swoich stoisk m.in. w Mołodecznie i w Głębokiem.

Zamiast handlowców wśród opustoszałych stoisk kręciła się dziś milicja.

„Dziwny zbieg okoliczności: jak tylko się tu zjawiłem, to po 20 minutach przybył OMON” – informował Szumczanka o wynikach swojej „wizji lokalnej” w jednym centrów handlowych.

Od nowego roku w życie wszedł prezydencki dekret nr 222, który nakłada na nich obowiązek posiadania certyfikatów na każda partie towarów sprowadzoną z Rosji. Drobni przedsiębiorcy już wcześniej zapowiadali, że każdorazowe kompletowanie takich dokumentów sparaliżuje ich biznes.

Certyfikat można bowiem uzyskać tyko na dwa sposoby: albo potwierdzając rosyjską certyfikację, albo oddając do ekspertyzy w specjalnych ośrodkach co najmniej 5 egzemplarzy danego produktu. Zdaniem przedsiębiorców w rosyjskich hurtowniach, gdzie kupują towar, żadne certyfikaty nie są wydawane, a koszty ekspertyzy są zbyt wysokie.

Teraz ich ostrzeżenia, że po nowym roku po prostu nie otworzą swoich punktów handlowych, stają się rzeczywistością.

DD, cez, belsat.eu

Czytajcie również >>> Białoruscy drobni handlowcy boją się masowych bankructw

Aktualności