Do ukraińskiej polityki wracają stare, skompromitowane twarze


Po rewolucji godności w 2014 r. wydawało się, że ludzie Wiktora Janukowycza nigdy nie powrócą do polityki. Jak się okazuje nie tylko wracają, ale będą drugą siłą w parlamencie.

Wczoraj w Kijowie ponad tysiąc osób protestowało przeciw zarejestrowaniu Andrija Klujewa i Anatolija Szarija jako kandydatów w wyborach do Rady Najwyższej. Klujew był szefem Administracji Prezydenckiej w czasach Wiktora Janukowycza. Podejrzewany, że miał wiele wspólnego z represjami wobec protestujących na Majdanie i uznawany za szarą eminencję reżimu Janukowycza po rewolucji godności wyjechał z Ukrainy do Rosji. Dziś nie tylko wraca, ale i będzie kandydował do parlamentu.

Protestujący byli wściekli również na to, że Centralna Komisja Wyborcza zaakceptowała kandydaturę Anatolija Szarija. To bloger i youtuber, który miał kłopoty w czasach Janukowycza. Ale już po rewolucji na Majdanie jako emigrant na zachodzie Europy zasłynął atakami na nową ukraińską władzę i wplataniem w swoje amatorskie, dziennikarskie śledztwa rosyjskiej narracji.

Powrót baronów

Anatolij Szarij i Andriej Klujew są postaciami z różnych biegunów. Bloger jest szeregowcem na froncie medialnej wojny. Współpracował m.in. z Tomaszem Maciejczukiem z Polski, który wsławił się fałszywkami kompromitującymi ukraińskie bataliony walczące na Donbasie, czy udziałem w rosyjskich programach propagandowych. Bloger założył teraz własne ugrupowanie Partia Szarija i chce wejść do parlamentu. Sondaże nie dają mu oczywiście szans, ale w jego przypadku chodzi o okazję do autopromocji.

– Za Partią Szarija może stać Andrij Portnow, prominentny polityk dawnej Partii Regionów – ujawnił w rozmowie z radiem NW kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.

Zupełnie inne cele ma Klujew. To polityk ancien regime’u dużego formatu. Zgłosił swoją kandydaturę w jednomandatowym 46-tym okręgu wyborczym w obwodzie donieckim. To m.in. miasto Bachmut (dawniej Artiomowsk). I patrząc na poparcie, jakim cieszą się na wschodzie Ukrainy kandydaci prorosyjscy i wywodzący się z Partii Regionów, raczej pewne jest, że Klujew mandat by zdobył. Zresztą w tym samym okręgu w 2014 r., już po rewolucji, wygrał wybory jego młodszy brat, Siergiej Klujew. Rok później był oskarżony i ścigany przez prokuraturę pod zarzutami korupcyjnymi.

Ale klimat wokół dawnej władzy już się zmienił. W marcu część krajów UE zdjęła sankcje wobec Klujewa. W Kijowie pełno jest billboardów z kandydatami prorosyjskiej partii Blok Opozycyjny. Jeden z nich to pochodzący z Petersburga „prawosławny oligarcha” Wadim Nowiński. Wspiera sowicie Cerkiew patriarchatu moskiewskiego i nie kryje prorosyjskich sympatii. Kandyduje w Mariupolu.

Władimir Putin jest ojcem chrzestnym córki ukraińskiego oligarchy, Wiktora Medwedczuka. Źródło: Forum, TASS

Czołowa prorosyjska partia Platforma Opozycyjna „O życie” ma wg sondaży poparcie 12 proc. i rośnie. Prawdopodobnie wprowadzi do rady najwyższej 33 deputowanych. Do Rady Najwyższej mogą trafić takie dinozaury ukraińskiej polityki jak Jurij Bojko, Hryhorij Surkis, czy Sierhij Lowoczkin (szara eminencja Janukowycza) oraz jego siostra, Julia Liowoczkina, czy Nestor Szufrycz, jeden z bardziej prominentnych polityków dawnej Partii Regionów.

Platforma Opozycyjna ma wsparcie Wiktora Medwedczuka, oligarchy i media-magnata, który uznawany jest za reprezentanta rosyjskich wpływów na Ukrainie. To głównie dzięki mediom Medwedczuka: telewizji NewsOne, 112, ZIK) lansującym Platformę Opozycyjną dawni baronowie epoki Janukowycza wrócą w wielkim stylu do parlamentu.

Prorosyjski rewanż

Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow już napisał protest do Centralnej Komisji Wyborczej przeciw zgodzie na kandydaturę Andrija Klujewa. Awakow chce zablokowania kandydatury Klujewa m.in. dlatego, że polityk mieszka w Rosji. Dla pomajdanowej elity politycznej swobodny powrót ekipy Janukowycza jest szokiem i kompromitacją. Petro Poroszenko i jego ludzie obwiniają o to Wołodymyra Zełenskiego.

– Nie można dłużej znosić tego prorosyjskiego rewanżu – mówił wczoraj na proteście w centrum Kijowa Petro Poroszenko.

Ale tak naprawdę przez pięć lat swoich rządów Poroszenko nie robił wiele, by oczyścić ukraińską politykę z ludzi skompromitowanego reżimu Janukowycza. Jedni, jak sam Janukowycz, czy Klujew, wyjechali do Rosji. I nie było problemu. Inni, jak oligarcha Rinat Achmetow nawrócili się i wspierali Poroszenkę. Rozliczanie skorumpowanych ludzi reżimu szło opornie. Całkiem swobodnie działały media Medwedczuka, cały czas sączące prorosyjską propagandę. Nie w taki sposób, jak media rosyjskie, ale np. obwiniając o zły stan państwa nową władzę i wzywając do pojednania narodowego z separatystami.

– Sukces Wołodymyra Zełenskiego i jego hasła, że trzeba się pojednać, oraz sygnały ze środowiska nowego prezydenta, że trzeba się dogadać z Putinem dodatkowo ośmieliły rosyjską V kolumnę – mówi Jurij Butusow, publicysta i szef portalu censor.net.

Dziś, przed wyborami ludzie Zełenskiego zapewniają, że w koalicję ze spadkobiercami Partii Regionów nie wejdą. Politycy tacy jak Bojko, czy Klujew będą skazani na opozycję. Ale wprowadzenie licznej, kilkudziesięcioosobowej ekipy zwolenników starej polityki będzie i tak wielkim sukcesem Moskwy.

Wywiad
Kiedy Zełenski zacznie mieć koszmary? WYWIAD
2019.06.27 13:57

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności