Tradycyjne wystąpienie przed obiema izbami parlamentu było zaplanowane na połowę miesiąca, jednak białoruski prezydent przyznał, że nie wiedziałby co w nim powiedzieć. Dziś sadził las.
– Wiecie, tu nie ma żadnej spiskowej teorii dziejów. To orędzie było zaplanowane na połowę kwietnia, ale konkretnej daty nie było. Gdyby tylko było gotowe i odpowiadało duchowi dzisiejszego dnia, to by zostało ogłoszone w połowie kwietnia – przekonywał dziś Alaksandr Łukaszenka. – Ale zgódźcie się, sytuacja z koronapsychozą, infekcjami, a potem z ogłoszoną pandemią, zmieniła sytuację nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie.
Białoruski przywódca, który wziął dziś udział w masowym czynie społecznym, przyznał, że nie wie nawet, co mógłby podczas takiego zaplanowanego orędzia wygłosić.
– Wyobraźcie sobie prezydenta na trybunie dziś… Co on może powiedzieć? Zadawałem wiele pytań, słyszeliście je – co będzie z nami po zakończeniu tej psychozy i infekcji? Kto dziś może powiedzieć, co będzie? Nikt! – odpowiadał sobie sam Łukaszenka.
Odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację szukał wśród niewymienionych przez niego „sił politycznych” w kraju. Przekonywał też, że sam problem ma obce podłoże.
– Różne siły polityczne wewnątrz kraju próbują wykorzystać to w pewnych celach politycznych, co jest niedopuszczalne – ostrzegał. – A co najważniejsze, to gospodarcza niepewność na świecie.
W podobnym, konfrontacyjnym tonie Alaksandr Łukaszenka wypowiadał się wcześniej, broniąc swojej taktyki walki z epidemią. W poniedziałek, kiedy po trzytygodniowych feriach kazano otworzyć szkoły na Białorusi, mówił, że „Trudno jest być samemu, iść pod prąd”.
– Podjąłem jednak decyzję, że nie powinniśmy się zamykać, powinniśmy pracować. Jak można się zamknąć i nie pracować, jeśli chłopi na polu sieją? I jeśli nie zasieją, to nie będzie co jeść. Ci, którzy się zamknęli, oświeceni, demokratyczni, zaczęli pracować, otwierać fabryki, przedszkola, szkoły. W tym czasie jeszcze ludzie tam umierają, po 600 osób dziennie. Po co w takim razie było wstrzymywać życie? – pytał.
Również następnego dnia argumentował, że białoruska taktyka walki z epidemią jest właściwa i słusznie nie zdecydowano się w kraju na wprowadzenie szerokiej kwarantanny, szkodliwej – jak wielokrotnie przekonywał – dla gospodarki.
– Pomimo tego, że w ciągu doby umiera 400-600 osób, Europa zaczęła się otwierać. Jestem pewien, że w ciągu miesiąca gospodarka na świecie, w tym u naszych sąsiadów, zacznie funkcjonować. W tym także w Rosji. Oni już zrozumieli, w co się wpakowali. Wszyscy na świecie to zrozumieli – oznajmił podczas wizyty w Bobrujsku, gdzie odwiedził zakłady odzieżowe, które szyją teraz maseczki ochronne.
cez/belsat.eu