Dlaczego emeryci umierają na punktach kontrolnych w Donbasie?


Zaledwie od początku tego roku podczas przekraczania linii demarkacyjnej zmarło dziewięć starszych osób. Większość z nich jechało na stronę ukraińską – po emerytury.

Śmierć w kolejce

O przypadkach śmierci emerytów można przeczytać m.in. w informacjach Specjalnej Misji Obserwacyjnej OBWE, centrum prasowego Operacji Połączonych Sił i fundacji dobroczynnej „Prawo do obrony”, której współpracownicy obserwują sytuację w punktach kontrolnych.

Wszyscy emeryci zmarli śmiercią naturalną, gdy stali w kolejce lub przechodzili kontrolę po stronie rządowej czy też separatystów. Zgodnie z danymi Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej, przez cały ubiegły rok podczas przekraczania linii demarkacyjnej w Donbasie zmarło około 50 osób.

– W większości przypadków osoby starsze umierają na choroby serca. Najczęściej dochodzi do tego latem lub zimą, gdy jest bardzo gorąco lub bardzo zimno. Przekroczenie linii rozgraniczenia zajmuje od czterech do ośmiu godzin, a emeryci muszą pokonywać te przeszkody, by otrzymać gwarantowane im prawem emerytury – mówi Biełsatowi menedżerka programu „Doradca ds. uchodźstwa wewnętrznego” Wałerija Werszynina. – Trzeba obowiązkowo pozbawić ludzi konieczności przekraczania linii demarkacyjnej tak często. Trzeba zrobić większe przerwy pomiędzy koniecznymi przejazdami emerytów na kontrolę. Lub w ogóle zrezygnować z kontroli na rzecz bardziej zaawansowanych technologicznie metod. Przez pięć lat państwo powinno było rozwiązać ten problem.

Emeryci stoją w kolejce do punktu kontroli Nowotrojićke w obwodzie donieckim. Zdjęcie od fundacji „Prawo do obrony”.

Zaświadczenie dla emeryta

Mechanizm wypłaty emerytury dla obywateli Ukrainy, którzy mieszkają na terenach zajętych przez separatystów, nie istnieje do tej pory. Emeryci z tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych muszą się rejestrować jako uchodźcy wewnętrzni i podać adres na terenach kontrolowanych przez Kijów, pod którym teoretycznie mieszkają.

Po rejestracji wracają do domu, ale przynajmniej raz na dwa miesiące muszą przekroczyć linię demarkacyjną, by potwierdzić, że mieszkają na terenach kontrolowanych przez Ukrainę i odebrać emeryturę.

– Właśnie taki mechanizm stworzyliśmy po to, by ludzie [z terenów poza kontrolą rządu w Kijowie] mogli otrzymywać emerytury – powiedział na antenie Hromadśke TV Mykoła Szambor, wiceminister polityki społecznej Ukrainy.

Uważa on, że rozwiązać problem wypłaty emerytur może jedynie „wypełnienie porozumień mińskich i przejście tych terenów pod kontrolę Ukrainy”.

Zgodnie z danymi Ministerstwa Polityki Społecznej, przed wybuchem wojny na terenach, które teraz zajmują separatystyczne republiki, żyło 1,2 miliona emerytów. Tylko około 700 tysięcy z nich zarejestrowało się jako uchodźcy wewnętrzni – i tylko oni otrzymują emerytury.

Problematyczni “niewidoczni” obywatele

W lipcu 2017 roku w Radzie Najwyższej Ukrainy zarejestrowano projekt ustawy nr 6692 „O wniesieniu zmian do niektórych ustaw Ukrainy dotyczących prawa do otrzymywania emerytur przez poszczególne kategorie obywateli”. Projekt przewiduje wypłatę emerytur dla mieszkańców terenów niekontrolowanych przez Ukrainę bez zaświadczenia o uchodźstwie wewnętrznym.

Jak miałby wyglądać ten mechanizm, będzie wiadomo dopiero po podpisaniu projektu ustawy. Ale kiedy to będzie, nie wiadomo. Projekt przeszedł niezbędne czytania w komisjach, został włączony do porządku obrad parlamentu, ale dyskusje w końcu odłożono.

– To, że nad projektem ustawy do tej pory nie głosowano, jest częścią polityki państwa w stosunku do mieszkańców terenów okupowanych – uważa Wałerija Werszynina. – Gdyby deputowani rozumieli to, że pod okupacją żyją także obywatele Ukrainy, ustawę już dawno by przyjęli.

Emeryci przekraczają punkt kontrolny Marjinka w obwodzie donieckim. Zdjęcie fundacji „Prawo do obrony”.

Dlatego wypłata pensji dla mieszkańców separatystycznych republik obrosła mitami. Jeden z nich mówi o tym, że Ukraina nie dostaje podatków z terenów DRL i ŁRL, więc nie może wypłacać emerytur tym, którzy tam mieszkają.

– Ale oni zapracowali już na emerytury swoją pracą. Oni, tak jak inni obywatele Ukrainy, wnosili swój wkład do Funduszu Emerytalnego – odpowiada Wałerija Weszynina.

ВИДЕО
Потомки поляков умирают за Украину. Их семьи просят посольство Польши о помощи
2019.01.28 18:00

Nieuniknione kolejki

– Zgodnie z naszymi regularnymi zapytaniami, wysyłanymi do punktów kontrolnych, większość z przekraczających linię demarkacyjną, to mieszkańcy terenów niekontrolowanych przez państwo. I choć badania nie są reprezentatywne, to jednak pokazuje podstawowe tendencje. Ponad połowa badanych to ludzie powyżej 60 roku życia. Za najczęstsze powody wyjazdów podają kwestie związane z emeryturami – wyjaśnia Biełsatowi Julija Zacharczenko, główny analityk fundacji „Prawo do obrony”.

Emerytka z niekontrolowanej przez władze w Kijowie Horłiwki w obwodzie donieckim prawie co miesiąc jeździ po emeryturę do sąsiedniego, ale już kontrolowanego przez nie Bachmutu (byłego Artiomowska). W rozmowie z korespondentką Biełsatu jest oburzona nie tyle samym systemem otrzymywania świadczeń, co kolejkami w punktach kontrolnych na linii rozgraniczenia. Chciałaby, żeby kontrola na posterunku tzw. DRL była tak samo szybka jak w państwowym punkcie kontrolnym.

Jak zapewnia Julia Zacharczenko, miejsca, gdzie można się ogrzać, woda pitna i toalety są we wszystkich pięciu państwowych punktach wjazdu i wyjazdu. Cztery z nich znajdują się w obwodzie donieckim, jeden – w ługańskim. Dwa wyremontowano w zeszłym roku, w trzech kolejnych jeszcze trwają prace.

– Po remoncie warunki znacznie się poprawiły. Zauważają to sami ludzie, przekraczający linię demarkacyjną. Obecnie najważniejszy problem w nich wszystkich to stan dróg dojazdowych. Warunki pogodowe się zmieniają i sprawia to dodatkowe kłopoty. Podczas mrozu jest ślisko, na plusie – taje śnieg i tworzą się wielkie kałuże, a potem woda znów zamarza. Nasze monitory nie raz rejestrowały upadki i urazy ludzi. Nawet złamania – mówi Zacharczenko.

W obwodzie ługańskim działa tylko jeden punkt wjazdu i wyjazdu – „Stanica Ługańska”. Zdjęcie fundacji „Prawo do obrony”.

Mimo to państwowe punkty kontrolne działają w normalnym trybie.

– Mimo znacznej liczby ludzi, procedura kontroli odbywa się we właściwym tempie, a kolejka przesuwa się dość szybko – zapewnia nasza rozmówczyni.

Winni są separatyści

Jedyne poważne problemy stwarzają bojownicy z samozwańczych republik – uważają przedstawiciele Sztabu Połączonych Sił.

– Sztuczne generowanie długich kolejek i brak organizacji pracy punktów kontroli w chłodnych porach roku ze strony wojsk rosyjsko-okupacyjnych po raz kolejny naraża na niebezpieczeństwo ludność cywilną, wśród której są przeważnie ludzie starsi – twierdzą ukraińscy przedstawiciele we Wspólnym Centrum Kontroli i Koordynacji (SCKK). – Ukraińska strona SCKK wzywa administrację okupacyjną i formacje zbrojne Rosji, aby nie lekceważyły norm międzynarodowego prawa humanitarnego dotyczącego warunków sprzyjających zdrowiu i życiu ludności cywilnej.

Wiadomości
Unia przyznaje więcej pieniędzy na pomoc humanitarną dla Ukrainy
2018.12.13 19:05

Anna Sokołowa, pj, cez/belsat.eu

Aktualności