Dlaczego białoruska elektrownia jądrowa ruszy później? Łukaszenka otwarcie oskarża Rosjan


Nieznane dotąd opinii publicznej szczegóły wyszły na jaw podczas niedawnego spotkania Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki w Soczi.

Jak informują oficjalne źródła, przeważającą część tematów obaj prezydenci omawiali w cztery oczy, a jedną z poruszonych kwestii było odroczenie spłaty przez Białoruś kredytu na budowę elektrowni atomowej oraz obniżenie jego stawki procentowej.

Łukaszenka przekonywał, że jest to konieczne ze względu na niedotrzymanie przez stronę rosyjską terminów wybudowania obiektu i przekazania go do eksploatacji.

– Na razie odłożono uruchomienie pierwszego bloku – aż o rok. Obawiam się, że (jak mnie informują kontrolerzy), że być może Rosja poprosi jeszcze o przeniesienie terminów, co w ogóle jest niedopuszczalne – oznajmił białoruski przywódca, komentując przebieg rozmów. – I jeżeli terminy zostaną niedotrzymane (oczywiście, nie chcemy iść do sądów i sądzić się, jak przewiduje umowa), to umówiliśmy się, że termin zwrotu kredytu trzeba przedłużyć. I stawka procentowa powinna być nie gorsza niż dla innych państw – np. Armenii, Bangladeszu, Węgier itd.

Oświadczenie Alaksandra Łukaszenki było kolejnym oficjalnym sygnałem na temat opóźnień w budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu, chociaż zaledwie kilka dni wcześniej rosyjska korporacja Rosatom potwierdziła, że uruchomienie pierwszego z jej dwóch bloków nastąpi zgodnie z harmonogramem, czyli w 2019 roku.

Czytajcie również:

Wiadomości
Premier Litwy: Białoruś może nie dokończyć elektrowni jądrowej
2018.07.03 15:58

DR, cez/belsat.eu

Aktualności