Lider opozycyjnego Młodego Frontu od soboty czekał w areszcie, by dziś usłyszeć wyrok skazujący. Za swoją wypowiedź podczas legalnych obchodów Dnia Wolności zapłaci grzywnę.
Posiedzenie dobyło się dziś w sądzie dzielnicy Centralny Rajon w Mińsku. Wyrok wydał sędzia Iwan Kascian, dobrze znany opozycjonistom i niezależnym dziennikarzom.
Zmicier Daszkiewicz, został skazany na 1 147,5 rubla (2 060 złotych) grzywny za „naruszenie porządku przeprowadzania imprezy masowej”.
Jak zauważył bloger i były więzień polityczny Eduard Palczys, rozprawa odbywała się po białorusku. Opozycjonista oświadczył, że nie rozumie rosyjskiego.
Daszkiewicz był jednym z mówców, którzy podczas niedzielnego koncertu z okazji Dnia Wolności występowali na scenie. Powiedział wtedy:
– Dzień Wolności jest tym, co nas jednoczy. To wielki dzień w kalendarzu. To święto nawet dla psów, tajniaków, propagandystów i samozwańca. Bo gdyby nie 25 marca i Niepodległość, gdzie by działali? Dlatego pozdrówmy ich.
Wzywał też do opieki nad Kuropatami – podmińskim lasem, w którym NKWD rozstrzelało i pochowało tysiące osób.
– Funkcjonariusze MSW przebijają nowe dno, porównując wezwanie Daszkiewicza do postawienia znicza [w Kuropatach] do nielegalnej akcji – napisał Palczyc.
Lider Młodego Frontu nie był jedynym zatrzymanym podczas obchodów Dnia Wolności. Według obrońców praw człowieka milicja zatrzymała w poniedziałek 15 osób. Wzięły one udział w obchodach, na które władze nie wyraziły zgody. Do więźniarek trafiły gwiazdy niezależnej sceny rockowej, które chciały zagrać koncert uliczny z okazji święta. Wcześniej zatrzymano też opozycjonistów, którzy planowali przespacerować się z pl. Październikowego pod dom przy ul. Wołodarskiego 9, gdzie 25 marca 1918 roku proklamowano niepodległość Białoruskiej Republiki Ludowej.
jw, pj/belsat.eu